Pożegnanie z rynkiem pracownika

Jakub Jałowiczor

|

GN 22/2020

publikacja 28.05.2020 00:00

Korporacje nie zatrudniają i tną płace. Na zatrudnienie mogą liczyć pakowacze. Być może nie dojdzie do tragedii, ale kryzys już odbija się na rynku pracy.

Szacuje się, że dzięki tarczom antykryzysowym uda się uratować od 600 do 900 tys. miejsc pracy. Szacuje się, że dzięki tarczom antykryzysowym uda się uratować od 600 do 900 tys. miejsc pracy.
Andrzej Grygiel /PAP

Pod koniec roku bezrobotnych może być 1,3–1,4 mln Polaków – szacuje Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Tak zwane bezrobocie rejestrowane wyniosłoby więc ok. 10 proc. Podobne szacunki przedstawia wielu ekonomistów. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego bezrobocie nie osiągało dwucyfrowego poziomu od lutego 2016 r. (choć na początku stulecia przekraczało niekiedy nawet 20 proc.). Ministerstwo podaje, że mimo wybuchu pandemii koronawirusa na koniec marca br. stopa rejestrowanego bezrobocia wyniosła 5,4 proc., czyli o 0,1 pkt proc. mniej niż w lutym. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych w końcu marca 2020 r. wyniosła więc 909,4 tys. wobec 919,9 tys. miesiąc wcześniej.

Jednak w kwietniu zarejestrowało się około 58 tys. bezrobotnych; ich łączna liczba osiągnęła 960 tys., a odsetek – 5,7 proc. Dla porównania: w czasie kryzysu z lat 2008–2009 liczba rejestrujących się osób bez pracy nie przekroczyła 35 tys. miesięcznie. Ogółem w kwietniu 2020 r. zatrudnienie było niższe o 2,1 pkt proc. niż rok wcześniej, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku o mniej niż 1 pkt proc.

Panika zawczasu

Wiele korporacji zaczęło oszczędzać, zanim jeszcze pojawiły się kłopoty finansowe. Duńska firma transportowa DSV działająca także w Polsce zaczęła zwolnienia. Sprzedawca benefitów dla pracowników (kart sportowych itp.) obniżył pensje kadry zarządzającej o 30 proc. Podobnie postąpił start-up produkujący meble na zamówienie na francuski i niemiecki rynek. Cięcie wydatków zaczęło się jak zwykle od takich usług jak doradztwo czy PR, co z kolei przełożyło się na zwolnienia w tych działach albo brak zamówień u zewnętrznych usługodawców. Szybko rezygnowano też z osób wykonujących pracę na podstawie umowy-zlecenia albo jako firmy jednoosobowe. Kodeks pracy ich nie obejmuje, a więc nie chroni przed zwolnieniem. Nie uwzględniają ich także dane o rejestrowanym bezrobociu. Według „Rzeczpospolitej” w kwietniu 165 tys. nazwisk zniknęło z listy osób, za które pracodawcy opłacają składki w ZUS. Oznaczałoby to więc, że zajęcie straciło 110 tys. posiadaczy ozusowanych umów cywilnoprawnych. – Znamy sytuację, kiedy właściciel firmy budowlanej nagle wręczył 120 osobom coś, co nawet nie było wypowiedzeniem, bo większość osób pracowała na zlecenie – mówi Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność”.

Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.