W głąb Tradycji

Marek Jurek

|

GN 21/2020

Bez symboli nie wyrazimy tego, co niewyrażalne.

W głąb Tradycji

Święty Jan Paweł II uczył w „Ecclesia in Europa”, że Kościół kształtuje cywilizację, gdy jego nauka jest przyjmowana, ale również w sporach, gdy jego nauka jest odrzucana (a kiedy skłania jednak swych oponentów do podjęcia i rozważenia problemów, które stawia). Czyż nie na tym polega sens prawdziwego, a nie symulowanego dialogu?

Przypomniała mi się ta głęboka zasada, gdy czytałem „Mszę Świętą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego”, książkę, którą napisał ks. Grzegorz Klaja, kanonik, konserwator i proboszcz u św. Barbary w Bielsku-Białej. Ksiądz Klaja pisze, że odkrycie łacińskiej tradycji liturgicznej było dla niego prawdziwym „olśnieniem”, którego nagle doświadczył, szukając daleko tego, co było blisko. Zafascynowany rytami wschodnimi, bizantyjskim i koptyjskim, widoczną w nich jednością znaków i słów, sztuki i obrzędów, muzyki i modlitwy – odkrył, że wszystko to w inny, właściwy sposób istnieje przecież w zachodniej tradycji liturgicznej. Przypomniało mi to „Imperatyw” Zanussiego, w którym też widoczne jest przekonanie, że na Wschodzie żyje zagubione przez nas sacrum. Patrząc na tamten film, miałem to samo uczucie, o którym pisze autor „Mszy Świętej w nadzwyczajnej formie…”: cudze chwalicie… Bo przecież trzeba zrobić tylko mały krok, by zanurzyć się w żywej Tradycji. Ksiądz Klaja pisze swą książkę jako przewodnik dla tych, którzy tam weszli, ale i dla tych, którzy się tam nie wybierają. Żyjemy przecież w jednym Kościele, więc i oni powinni znać swoje dziedzictwo, a także wiedzieć, w czym uczestniczą inni katolicy.

„Msza Święta w nadzwyczajnej formie…” jest przewodnikiem najdosłowniej, bo mówi nie tylko o liturgii, ale i o poruszaniu się, o orientacji w samym kościele. Jak bowiem pisze ksiądz Klaja – sama świątynia jest „»dopowiedzeniem« słów i obrzędów liturgicznych. (…) kiedy kończy się Msza Święta, to liturgia w kościele poniekąd nadal w silentium trwa, przez na przykład figury, obrazy świętych, ikonografię czy inne elementy wyposażenia. Kościół to poniekąd cicha, nieustanna liturgia”. Świątynia katolicka to mikrokosmos, w którym (najpierw fizycznie, potem symbolicznie) obecne są cztery strony świata. Najważniejszy jest Wschód, źródło życia – gdzie wstąpił do nieba Pan i skąd powróci. Po tej stronie stoi ołtarz i znajduje się całe sanktuarium (potocznie, choć mniej dokładnie, co podkreśla ksiądz Klaja, nazywane prezbiterium). To przestrzeń należąca już do tamtego świata. Dlatego w retablu, na nadstawach ołtarzowych (branych przez nieświadomych za właściwy ołtarz) umieszczane są w zachodnich kościołach obrazy Chrystusa, Matki Bożej lub świętych.

Ta część oddzielona jest od nawy zarówno – co podkreśla ksiądz Klaja – w tradycji wschodniej, jak i zachodniej. W tej pierwszej wyraźniej, przez ikonostas, w naszej na ogół przez balaski. Ksiądz Klaja zaznacza, że choć mają one użytek praktyczny (przy nich możemy na kolanach przyjąć Komunię Świętą), niepozbawione są również sensu symbolicznego. Na nich kończy się Zachód, więc świat, w którym dziś żyjemy, który reprezentuje nawa. Jak dobry przewodnik – książka oswaja z językiem świata, który opisuje; w tym wypadku z językiem symboli. I jednocześnie go wyjaśnia, bo – jak pisze autor – „wrażliwości symbolicznej (…) w zasadzie już nie posiadamy”, a „symbol ma coś z sakramentu. Jest to rzeczywistość widzialna, która wprowadza nas w świat niewidzialny. Można powiedzieć, że kościół to przestrzenna ikona”. Dlaczego jednak mamy posługiwać się językiem symboli? Czy nie lepiej mówić bezpośrednio? Przede wszystkim dlatego, że symbole pewne rzeczy prościej przedstawiają. Odnoszą się do innej rzeczywistości, więc nasze pojęcia są tu niewystarczające. Prosty przykład, odnoszący się do Europy Schengen. Jakie znaczenie mają tablice informujące o granicy państwowej, skoro nie ma już na niej kontroli? Otóż pokazują, pod jakim prawem żyje dana ziemia, komu choćby płacimy podatki. A jak ktoś przytomnie powiedział, po pandemii wakacje tym bardziej trzeba będzie spędzać w kraju, bo to też forma polskiej solidarności i wzajemnej pomocy.

Oczywiście, „Msza Święta w nadzwyczajnej formie…” mówi przede wszystkim o samej liturgii, o znaczeniu nieznanych już większości katolików modlitw Ofiarowania, o szatach liturgicznych, o orientacji modlitwy. Nie sposób tego streścić w krótkim tekście i nie taka jest jego funkcja. Książka też jest tylko przewodnikiem, chodzi przecież o rzeczywistość, która nas całkowicie przekracza. „Chodźcie, a zobaczycie”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.