Zdjęcie dzieci w sieci

Anna Leszczyńska-Rożek

|

GN 21/2020

publikacja 21.05.2020 00:00

Na kontach społecznościowych i blogach zdjęcia dzieci zamieszczane są bardzo często. Czy wiesz, co się z nimi dzieje i jak mogą zostać wykorzystane?

Zdjęcie dzieci w sieci henryk przondziono /foto gość

Kiedy dziecko pojawi się na świecie, stawia pierwsze kroki, recytuje wierszyk czy bierze udział w przedstawieniu, a potem odnosi sukcesy sportowe, artystyczne lub naukowe, dumni rodzice chcą dzielić się swą radością z całym światem. W czasach wbudowanych w telefony komórkowe aparatów fotograficznych uwiecznianie codziennych sytuacji jest normą. Spacer, spotkanie towarzyskie, zabawa, wyjazd, wszystko zapamiętujemy w swoich telefonach i chętnie dzielimy się tym na kontach społecznościowych. W Polsce ponad 40 proc. rodziców udostępnia w internecie zdjęcia swoich pociech (częściej robią to mamy niż ojcowie). Rocznie daje to około 72 zdjęć i 24 filmów z dziećmi w roli głównej na każdego rodzica zamieszczającego tego typu materiały w sieci. Często zresztą opatrzone są one dodatkowymi informacjami o tym, co robi dziecko, gdzie jest lub było, czym się interesuje i jakie ma zdolności. Nierzadko też trafić można na „przezabawne” filmiki z potknięciami, wywrotkami, ubrudzeniem się podczas jedzenia, kłótnią z rodzeństwem czy niestandardowymi zabawami z domowymi zwierzakami. Jak mogą one potem zostać wykorzystane w sieci? Co się z nimi dzieje w momencie, kiedy naciśniesz ikonkę „opublikuj”?

Presja sharentingu

W poradniku dla rodziców, opublikowanym w 2020 r. przez Akademię NASK – Państwowy Instytut Badawczy, pojawiło się pojęcie „sharenting”. Oznacza ono regularne zamieszczanie zdjęć i filmików z dziećmi w internecie, co najczęściej oczywiście robią rodzice. Obserwując to zjawisko, można zauważyć, że charakter i forma publikowanych materiałów są bardzo różnorodne. Czasem zdjęcia i filmiki pokazują niemal w czasie rzeczywistym konkretne sytuacje, a czasem są w szczególny sposób opracowane i wystylizowane. Często rozbawieni rodzice, chcąc rozbawić innych, publikują obrazy, które opatrzone odpowiednim komentarzem, stanowią gotową pożywkę dla memów i virali. Krążą one potem długo w sieci, lokalnie lub na całym świecie. – Rodzice powinni zdawać sobie sprawę, że wraz z publikacją zdjęcia tracimy nad nim kontrolę. Dzieje się tak nawet wtedy, kiedy mamy wyłączoną opcję konta publicznego. Proszę zwrócić uwagę, że mając ponad stu znajomych (bliższych i dalszych) lub obserwujących, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy ktoś naszego zdjęcia lub filmiku nie opublikuje dalej, i tego, w jaki sposób je wykorzysta. Takie materiały mogą zostać pobrane, zapisane lub umieszczone w innych miejscach w internecie w zupełnie innym kontekście, niż byśmy tego chcieli – mówi Anna Borkowska, psycholog i ekspert Akademii NASK.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.