Wybory centralnie sterowane

Jacek Dziedzina

|

GN 21/2020

publikacja 21.05.2020 00:00

Nie ma żadnych „europejskich standardów” organizacji i przeprowadzania wyborów. Co kraj, to obyczaj.

Liczenie głosów w wyborach korespondencyjnych w Niemczech. Liczenie głosów w wyborach korespondencyjnych w Niemczech.
Axel Heimken /dpa/pap

W całym zamieszaniu wokół niedoszłych wyborów prezydenckich 10 maja moją uwagę zwróciło powtarzanie przez obie strony sporu dwóch tez: podczas gdy jedni próbowali przekonać, że Państwowa Komisja Wyborcza tak naprawdę nie ma umocowania w polskiej konstytucji oraz że nie ma swojego odpowiednika w innych krajach, więc tym samym nie jest niezbędna do organizacji i przeprowadzania wyborów, drudzy odbijali piłeczkę, powtarzając, że „europejskie standardy” wykluczają organizację wyborów przez rząd czy ministra spraw wewnętrznych, chyba że mówimy o państwach autorytarnych.

Każde z tych twierdzeń ma w sobie pewien fałsz: zakłada bowiem istnienie jakiegoś „uniwersalnego” punktu odniesienia, który miałby decydować o wiarygodności procesu wyborczego. Tymczasem w samej Europie, także w ramach Unii Europejskiej, są przynajmniej trzy różne modele organizacji wyborów. I w jednym z nich mieści się nasza PKW, ale w innym jako organizator sprawdza się rząd lub szef jednego z resortów – bez uszczerbku na przejrzystości procesu. Jest tylko jeden wspólny mianownik oceny tego, czy można mówić o demokratycznych wyborach: muszą być one powszechne, równe, tajne i bezpośrednie. Reszta to cała gama możliwości zgodnych z tradycją i aktualnymi warunkami danego kraju.

Komisje i posłowie

Gdyby ktoś z polityków miał z tym problem, a nie chciałby opierać się tylko na wiedzy dziennikarzy, to wystarczy, by sięgnął do źródeł w Biurze Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu RP. Oto bowiem senacki zespół analityków w 2014 roku za pośrednictwem Europejskiego Centrum Badań Parlamentarnych i Dokumentacji zwrócił się do państw członkowskich z prośbą o wypełnienie ankiety, której celem było uzyskanie aktualnych informacji o obowiązującym systemie wyborczym. Po przejrzeniu odpowiedzi przysłanych przez poszczególne kraje utwierdziłem się w przekonaniu, że ani nasza Państwowa Komisja Wyborcza nie jest „z kosmosu”, ani organizacja wyborów przez jednego ministra nie byłaby rozwiązaniem wziętym „z sufitu”.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.