Zostały ze mną na całe życie

GN 21/2020

publikacja 21.05.2020 00:00

O miłości macierzyńskiej i przygotowywaniu dzieci do adopcji opowiada Regina Bronder.

Zostały ze mną na całe życie henryk przondziono /foto gość

Barbara Gruszka-Zych: Jak to jest z tą miłością? Starcza jej na kochanie dwójki, trójki, czy nawet dziesiątki dzieci?

Regina Bronder: Im więcej osób masz do kochania, tym bardziej twoja miłość się powiększa. W tej dziedzinie człowiek ma ogromne możliwości.

Czyli każde dziecko kochałaś tak samo?

Każde inaczej, ale nigdy mniej. Niekiedy dzieci mówiły mi z pretensją: „Bo jego kochasz bardziej”. Protestowałam, bo nigdy tak nie było. Kiedy wieczorem robiliśmy wspólne rozliczanie dnia, widziałam, że patrzą ze swojego punktu widzenia na to, jak zachowywałam się wobec nich. Bo dziecku zawsze jest mało miłości.

A matka nie zawsze ma czas, żeby ją okazywać.

Zwłaszcza gdy zajmuje się kilkoma maluchami. Jeśli przytuli jednego, to nie znaczy, że drugiego nie kocha. A czasem tak się dzieciom wydaje.

Z mężem Norbertem macie trzy córki, ale oprócz nich wychowaliście jeszcze sporą gromadkę. Stworzyliście rodzinę zastępczą dla w sumie piętnaściorga dzieci. Często braliście pod opiekę dwójkę czy trójkę rodzeństwa.

I czasem bywało, że wszystkie chciały poczuć, jak je kocham, i garnęły się do mnie wszystkie naraz. Jak kurczątka pod skrzydła kwoki. Małym dzieciom najprościej okazać miłość przez przytulenie. To czasem ważniejsze od słów. Dlatego w czasie pandemii tak boli ograniczenie kontaktów między dziadkami a wnukami.

Ekrany komputerów nie zastąpią czułości. A jak okazywać miłość dzieciom przeżywającym okres dojrzewania?

Trzeba pamiętać, żeby nigdy nie tracić kontaktu ze zbuntowanym nastolatkiem. Dlatego warto z nim jak najwięcej rozmawiać. Problemy i tak kiedyś przyjdą, więc lepiej się do nich przygotować przez wyrobienie praktyki przyjacielskich rozmów. Przeżyłam niejedną trudną chwilę w czasie dorastania naszych córek, dlatego decydując się na stworzenie rodziny zastępczej, po konsultacjach z mężem i dużymi już córkami, postanowiliśmy, że przyjmiemy do domu dzieci mniejsze, a nie w tym burzliwym okresie.

Z jakimi trudnościami zmagałaś się, kiedy córki dorastały?

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.