Można jeść i słuchać

Jakub Jałowiczor

Kremówki nie przeszkadzają w czytaniu encyklik.

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

Jedną z polskich tradycji związanych z papieskimi uroczystościami jest narzekanie, że te uroczystości są przesłodzone. Wiadomo: my tu kremówki, „Barka” i wycieczki w Tatry, a 99 proc. Polaków nie widziało nawet okładki książki „Osoba i czyn”. Rzeczywiście szkoda, że po dzieła Karola Wojtyły nie sięga więcej ludzi. Tyle że akurat kremówki w ogóle w tym nie przeszkadzają.

Emocje wokół papieskich rocznic bywają przesadne, ale nie są niczym złym. Nie jest wcale powiedziane, że jeśli wspominamy Jana Pawła II z sentymentem, to nie słuchamy, co mówił. Przeciwnie, właśnie wspominanie – nawet jeśli jest całkowicie kremówkowo-barkowe – daje szanse na to, że coś do nas dotrze albo że zajrzymy do którejś z encyklik. Owszem, na emocjach można się zatrzymać, a ze słów Ojca Świętego wybierać to, co akurat nam pasuje. Nie zauważyłem jednak, żeby z powodu sentymentu do papieża ktoś zaczął głosić herezje albo przekonywać, że Jan Paweł II pozwalał, dajmy na to, na rozwody, albo aborcje. Moim zdaniem większym problemem jest obojętność. Widać to niestety po najmłodszych Polakach, którzy urodzili się pod koniec życia Karola Wojtyły albo później. Widoczny wśród nich kryzys wiary ma wiele przyczyn, a najważniejszą jest pewnie to, co młodzi ludzie dostają w rodzinach, choć, jak sądzę, osobiste wspomnienie świętego z Wadowic mogłoby trochę pomagać.

Jednym słowem nie ma powodu, żeby oburzać się na kremówkowe rocznice. Sentymentalne obrazki nie są najważniejsze, ale dzięki nim można sięgnąć głębiej. Byłoby bardzo szkoda, gdyby emocje wobec polskiego papieża wygasły.