Sala na górze

Marcin Jakimowicz

|

GN 20/2020

publikacja 14.05.2020 00:00

Tu Mesjasz na kolanach mył nogi uczniom i łamał dla nich chleb. Tu apostołowie zabarykadowali się z obawy przed Żydami. Tu Tomasz wepchnął palce w rany Zmartwychwstałego. Tu spadł wicher i języki ognia, a przerażeni apostołowie eksplodowali. Zapraszamy do „Matki wszystkich kościołów”.

Na miejscu świątyni Świętego Syjonu (IV wiek) wznosi się dziś bazylika Zaśnięcia NMP. Na miejscu świątyni Świętego Syjonu (IV wiek) wznosi się dziś bazylika Zaśnięcia NMP.
Henryk Przondziono /foto gość

Czy znudzeni izraelscy żołnierze zerkający na szwędające się po posadzce gołębie, łypiące okiem na wartką rzekę wycieczek, zdają sobie sprawę, w jakim miejscu wypadła ich warta? Do mnie też nie za bardzo to dociera…

Nie było jeszcze oceanów i żyjących w nich miliardów ryb, nie było bezkresnych puszcz, tyranozaury nie biegały jeszcze po ziemi, a Bóg już proroczo widział tę salę. Tu Mesjasz na kolanach mył nogi uczniom, łamał dla nich chleb, wypijał kielich błogosławieństwa. Tu ustanowił sakramenty Eucharystii i kapłaństwa. Tu apostołowie zabarykadowali się z obawy przed Żydami i trwali jednomyślnie na modlitwie. Tu Zmartwychwstały pozwolił, by Tomasz wepchnął palce w Jego rany. Tu uczniowie oczekiwali na „obietnicę z wysoka”. Na tę salę spadł wicher i języki ognia, a rozdrapujący rany apostołowie eksplodowali. Wedle tradycji tu zamieszkała Maryja po zmartwychwstaniu Syna. Tu stanęła katedra św. Jakuba, biskupa Jerozolimy – siedziba pierwszej gminy chrześcijańskiej. Nic dziwnego, że w V wieku mówiono o niej jako o „Matce wszystkich kościołów” („Hagia Sion, Mater Ecclesiarum”).

Wchodzę przez ciasną uliczkę, wdrapuję się po ciasnych schodach do niewielkiej sali (15 x 9,5 m). Pusto. Sklepienie podtrzymują trzy kolumny, światło wpada przez trzy okna. Budynek nie jest spektakularny, imponujący, kapiący złotem, przesycony wonią kadzidła i mdławych różanych olejków. Jest oszczędny, ogołocony, surowy. Wielu może rozczarować. – Niesmak wzbudza wrażenie zaniedbania, fruwające gołębie i zakaz celebracji Eucharystii w tym miejscu. No i oczywiście tłumy turystów, niedbające o należny mu szacunek. Trzeba sporo wyobraźni, aby w tym miejscu wyobrazić sobie Ostatnią Wieczerzę z fresku Leonarda da Vinci – opowiada jezuita Stanisław Biel, autor książki „Na ziemi Boga”.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.