Na czym budujemy?

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 19/2020

Robią na mnie piorunujące wrażenie doniesienia o ludziach umierających w europejskich szpitalach bez kapłana i sakramentów.

Na czym budujemy?

Podobnie umierał mały Franciszek Marto z Fatimy, zarażony hiszpanką w 1920 r. Nie otrzymał Komunii Świętej, mimo że o nią błagał ze łzami. Omdlewam z bólu, gdy słyszę, że Msze św. w większości europejskich miast są surowo zakazane. Epidemia spadła na świat, który w przeważającej większości od dawna już rozstał się z Chrystusem. „Żywy kamień” i fundament naszej cywilizacji został przez ludzi odrzucony. A przecież „kto wierzy w Niego, na pewno nie zostanie zawiedziony”. Dla cesarza Juliana Chrystus stał się „kamieniem obrazy”. Mimo że w młodości przyjął chrzest, wyparł się swego Zbawiciela, czyniąc wszystko, by wymazać Jezusa z życia swego i swoich poddanych. Stąd jego przydomek Apostata. Postawił na rozkrzewianie kultu Asklepiosa, który miał wyeliminować Chrystusa. Do walki z chrześcijaństwem Julian zaangażował siłę symbolu i emblematu, nauki i rozumu. Jego rozpaczliwy krzyk w chwili umierania: „Galilejczyku, zwyciężyłeś!” pokazywał tylko, że nienawiść do chrześcijaństwa była jego obsesją, chorobliwą manią.

Historia lubi się powtarzać. W 1973 r. na karetkach w USA pojawiły się symbole niebieskiego sześcianu, zwanego „gwiazdą życia” (Star of Life), w białym obramowaniu, ze znakiem Asklepiosa (owinięte wokół laski węże) wpisanym w środek symbolu. Zastąpiły one dotąd używane chrześcijańskie krzyże. Symbol Asklepiosa stał się znakiem rozpoznawczym międzynarodowego ratownictwa medycznego. Polska w 1992 r. na ambulansach reanimacyjnych zastąpiła niebieski krzyż znakiem ukośnego krzyża z symbolem Asklepiosa. Czy ten symboliczny manewr ma związek z faktem, że w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia ludzie z większą ufnością spoglądają na aptekę niż Najświętszy Sakrament, że udział wiernych we Mszy Świętej jest zakazany, jakby Chrystus miał przynieść współczesnemu człowiekowi pecha, i że dzisiejszy ateizm wylęga się w laboratoriach biologicznych, w których toczy się walka o prawo do decydowania o życiu i śmierci? Może kiedyś ktoś dostrzeże, że po raz kolejny nosimy na sobie skutki odrzucenia kamienia węgielnego naszej cywilizacji… A przecież „człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.