Życie za życie

Jacek Dziedzina

|

GN 19/2020

Jest jakąś ponurą ironią losu, że w czasie, gdy cały świat wydaje się jednym wielkim ruchem pro-life – bo przecież każdy chce walczyć z koronawirusem i przeżyć – równolegle odbywa się zacięta walka o zachowanie „prawa” do zabijania nienarodzonych dzieci.

Życie za życie

W Wielkiej Brytanii rząd Borisa Johnsona wydał w marcu zgodę na dokonywanie aborcji farmakologicznej w domu bez konsultacji z lekarzem. Wprawdzie krótko po tym brytyjskie ministerstwo zdrowia zdjęło ze swojej strony informację o takiej możliwości, ale z początkiem kwietnia po doprecyzowaniu przepisów taka możliwość została znowu wprowadzona. „Bezpieczeństwo publiczne i stały dostęp do kluczowych usług to nasz priorytet w tym trudnym okresie” – mówił w rozmowie z magazynem „Time” rzecznik resortu zdrowia. W promocję dostępu do „niezbędnych usług medycznych” zaangażowała się również Światowa Organizacja Zdrowia, która – ustami swojej przedstawicielki, dr Antonelli Lavalanet – w ten właśnie sposób określiła aborcję w internetowym wydaniu magazynu „Sexual Reproductive Health Matters”. A w ostatnich dniach z podobną troską wypowiadał się niemal pewny kandydat demokratów w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA, Joe Biden. Podczas telekonferencji z udziałem Hilary Clinton oboje jednym głosem mówili o potrzebie uznania aborcji za niezbędną usługę medyczną w czasie pandemii.

W tym kontekście trudno przegonić z głowy inny obraz sprzed ponad roku: uśmiechnięty gubernator stanu Nowy Jork, demokrata Andrew Cuomo, w otoczeniu równie uśmiechniętych pań podpisuje prawo, które zezwala na zabicie dziecka praktycznie do ostatniej chwili przed porodem. A w przypadku, gdy dziecko przeżyje tę „procedurę” – na pozostawienie go bez interwencji medycznej. Po podpisaniu „Aktu zdrowej reprodukcji” (tak brzmi nazwa ustawy) gubernator podaje pióro siedzącej obok kobiecie, która z wyraźnym namaszczeniem przyjmuje prezent, a niemal wszyscy zebrani w gmachu parlamentu stanowego wstają i biją brawo. Są uściski, gratulacje, łzy wzruszenia… Władze stanowe, aby uczcić ten dzień, wydają również nakaz podświetlenia na różowo budynku One World Trade Center (powstałym na miejscu zniszczonych wieżowców WTC podczas ataku z 11 września 2001 roku) oraz mostu Kościuszki. Dziś ten sam gubernator Cuomo rozpaczliwie walczy ze skutkami epidemii, która najbardziej dotyka właśnie stan Nowy Jork, gdzie jest największa liczba zarażonych i ofiar śmiertelnych. Nie, nie chodzi bynajmniej o wyciąganie zbyt daleko idących wniosków – choć wielu ulega pokusie interpretacji tej zbieżności w kategoriach kary (nikt z nas nie ma do tego prawa). Trudno jednak nie dostrzec kuriozum, jakim jest determinacja, by ocalić ludzkie życie przed koronawirusem przy jednoczesnym nawoływaniu do zachowania prawa do procedur, które to życie niszczą w zarodku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.