Matka prymasa

Ewa K. Czaczkowska

|

GN 18/2020

publikacja 30.04.2020 00:00

Stefan Wyszyński w duchowym oddaniu się Maryi odnalazł wolność. I taką drogę ku wolności osobistej i narodowej zaproponował Polakom.

„Nie umiem jednego dnia spędzić bez Ciebie, bez Twego Imienia, bez »Zdrowaś, Maryjo«, bez Różańca, bez aktu oddania się Tobie. Czym byłoby życie moje, gdybym o Tobie zapomniał?” – pisał  kard. Stefan Wyszyński. „Nie umiem jednego dnia spędzić bez Ciebie, bez Twego Imienia, bez »Zdrowaś, Maryjo«, bez Różańca, bez aktu oddania się Tobie. Czym byłoby życie moje, gdybym o Tobie zapomniał?” – pisał kard. Stefan Wyszyński.
Laski Diffusion /east news

W 30. rocznicę święceń biskupich, które przyjmował na Jasnej Górze, 12 maja 1976 roku prymas Stefan Wyszyński w dzienniku „Pro memoria” zanotował: „Wszystko postawiłem na Matkę Najświętszą. Dziś wiem, że ta linia była utrzymana z korzyścią duchową”. Maryja była, jak pisał, „najbardziej bezpośrednią Mocą” w jego życiu, postawiona na jego biskupiej drodze „przez szczególną tajemnicę”, której on sam w pełni nie rozumiał. Ale której zaufał i zawierzył do końca.

„Obie matki mają coś wspólnego”

Aby zrozumieć maryjną drogę Stefana Wyszyńskiego, trzeba cofnąć się do jego dzieciństwa, do domu rodzinnego, w którym żywy był kult Matki Bożej – z wizerunkami Maryi na ścianach, wspólnym odmawianiem Różańca i podróżami rodziców do sanktuariów maryjnych. Ojciec Stanisław, organista, z upodobaniem jeździł na Jasną Górę, a matka Julianna – do Ostrej Bramy. „Oboje odznaczali się głęboką czcią i miłością do Matki Najświętszej i jeżeli co na ten temat ich różniło – to wieczny dialog, która Matka Boża jest skuteczniejsza: czy ta, co w Ostrej świeci Bramie, czy ta, co Jasnej broni Częstochowy…” – wspominał po latach prymas, podkreślając, że te podróże rodziców, „ich dążenia i rozmowy, wspomnienia łask otrzymanych i uzyskanych pomocy” głęboko utkwiły w jego chłopięcej duszy, tworząc „fundament dla ufności i nadziei ku Matce Boga”, która nigdy go nie opuściła. Głębokie konsekwencje duchowe dla przyszłego prymasa miała śmierć matki (po urodzeniu córki Zofii) w 1910 roku, gdy Stefan miał 9 lat. „Całą moją miłość przeniosłem z matki na Matkę” – zapisał w dzienniku, wyznając: „Matka z Zuzeli jakoś przedziwnie pomogła mi do ułożenia należytego stosunku do Matki z Nazaretu. (…) Wiedziałem, że obie Matki mają coś wspólnego – wychowywały synów. Chociaż nie śmiałem porównywać się do Bożego Syna, ale zawsze coś wspólnego wobec matki mają wszyscy synowie. Mojej matce zawdzięczam rozwiązanie problemu mojego związku z Matką Chrystusową. I dziś myślę o niej tak spokojnie, bez żadnych wahań, wątpliwości, niepokojów, z przedziwną pewnością, że ona mi pomaga i nie opuści mnie, chociaż gdzieś bym się zawieruszył”.

Poznaj prymasa Wyszyńskiego

Miłość, która wyzwala z lęku

Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.