Krew

Marcin Jakimowicz

Ci, którzy prześladują Kościół i próbują zakneblować usta jego prorokom, nie zdają sobie sprawy, że im bardziej go niszczą, tym mocniej wybucha on łaskami Ducha.

Krew

I co z tego, że zdumiewali się cudami i znakami, które Pan przez niego czynił? I cóż z tego, że nie byli w stanie sprostać jego mądrości? I cóż z tego, że „wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego, podobną do oblicza anioła”? Po chwili chwycili za kamienie.

Od kilku lat przeraża mnie krótki dystans między uwielbieniem a chwyceniem za kamień. Niedaleka jest droga od niedzielnego „Hosanna!” do piątkowego: „Ukrzyżuj!”. Przekonali się o tym boleśnie Paweł i Barnaba, których najpierw uznano za Zeusa i Hermesa („Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!”), a chwilę później zaczęto kamienować.

Krew niewinnego Szczepana woła głośniej niż jego pełne mądrości nauczanie. Świat przeciera ze zdumienia oczy, nie rozumiejąc, dlaczego katolicy, którzy ledwo wstali od suto zastawionego wigilijnego stołu i śpiewania pastelowej „Cichej nocy”, czytają o kamienowaniu młodziutkiego ucznia Jezusa. Po co psują sobie nastrój i demolują „magię świąt”? Tak, krew męczenników jest znakiem, wobec którego świat jest bezradny.

W ubiegłym tygodniu pisałem tekst o dekadzie Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich nad Wisłą. Dziesięć lat temu świętowanie pokrzyżowała katastrofa smoleńska i wybuch wulkanu Eyjafjoell, teraz koronawirus. A oni modlą się jak gdyby nigdy nic. Są z miastem na dobre i na złe. Dotknęło mnie bardzo zdanie Reguły wspólnot: „Livre de vie” o. Pierre-Marie Delfieux: „Mnich jest męczennikiem: Jeruzalem zabija proroków i kamienuje wysłanników Boga”.

Doskonale pamiętam diagnozę o. Daniela Ange, niestrudzonego ewangelizatora; „Na naszych oczach kończy się pewien świat. Europa jest statkiem, który tonie: zalewa ją tsunami pogaństwa – opowiadał mi. − Odpowiedź chrześcijanina musi być dziś wyraźna: jest prawda, za którą warto oddać życie. Nadchodzi era nowych męczenników. Ci, którzy prześladują Kościół i próbują go zniszczyć, nie zdają sobie sprawy, że im bardziej go tłamszą i niszczą, tym mocniej wybucha on łaskami Ducha”.