Maseczki dobra

Agata Puścikowska

|

GN 17/2020

Szyjmy maseczki dobra, które izolują od zła i chronią przed nim.

Maseczki dobra

Pamiętają Państwo mój reportaż o stuletniej siostrze Walentynie, zmartwychwstance z Mocarzewa? Rok temu wysłuchałam niezwykłej historii o długim i pięknym życiu, o pracy i walce, sile ducha. Wzruszyłam się. Jeśli ktoś pamięta, to świetnie. Jeśli nie pamięta, a chciałby przeczytać, wystarczy w wyszukiwarce wpisać tytuł tekstu: „Drogi siostry Walentyny”.

Ale nie o tym dziś. Bo dziś o mądrym życiu, które nie przewiduje dziwnych sytuacji, dramatycznych i trudnych, ale je… przyjmuje. I gdy się dzieją, wychodzi im naprzeciw, działa, tworzy, wspiera, pomaga. Przystosowuje i ratuje siebie i innych, gdy dzieją się rzeczy trudne. Zamiast panikować, histeryzować, jęczeć i lękać się tego, co nieznane, lepiej małymi kroczkami po prostu opanowywać rzeczywistość.

Wiadomo, że w sytuacjach trudnych i dramatycznych postawy ludzkie są różne. Każde nowe wydarzenie wywołujące lęk i poczucie zagrożenia jednych paraliżuje, a u innych powoduje chęć działania. Tak to już z ludźmi jest: sytuacja zagrożenia weryfikuje postawy i zachowania.

Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że 101-letniej s. Walentynie przyjdzie wspierać swój zakon w sytuacji epidemii, nie wiem, czy bym uwierzyła. I nie dlatego, że nie wierzyłabym w Walentynę, bo jej historia pokazuje, że jest osobą wybitną. Po prostu nie wierzyłabym w skalę obecnej epidemii. Ale życie weryfikuje nasze wyobrażenia. Jednostki wybitne, nawet 101-letnie, radzą sobie ze zmianami wyśmienicie.

Wyobraźcie sobie, mili Państwo, że 101-letnia siostra Walentyna, na stareńkiej jak ona sama maszynie do szycia, szyje maseczki. Dla swoich sióstr i dla dzieciaków z Domu Mocarzy. By – jak mówi – nikt nie zachorował „na wirusa koronę”. Maszyna terkocze, stare palce siostry nadążają siłą woli, która jest mocniejsza od starczej delikatności. Maseczki jak najlepsza modlitwa, maseczki dające nadzieję, maseczki życia wychodzą spod palców stujednolatki. Można? Można.

Gdy wokół ciężko i źle, gdy sytuacja ekstremalnie trudna, potrzeba wspólnoty. I potrzeba działań jednostki dla wspólnoty. Inaczej nie wirus nas pokona, ale brak empatii, egoizm i pandemia wzajemnego oskarżania się.

Taka jedna maseczka od 101-latki naprawdę zmienia świat. Bądźmy więc jak siostra Walentyna – na miarę własnych możliwości, tak, jak potrafimy. Szyjmy maseczki dobra, które izolują od zła i chronią przed nim.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.