Idzie Niebo ciemną nocą

Marcin Jakimowicz

Nadchodzi prawdziwie Wielka Noc. Nie będzie jej poprzedzał gwar w czasie święconki i chóralne odpowiedzi na wezwanie „Oto drzewo krzyża”. Ale będzie On. A to, jak zapowiadała Teresa Wielka, wystarczy. 

Idzie Niebo ciemną nocą

Nadchodzi prawdziwie Wielka Noc. I nie w znaczeniu podszytych lękiem przepowiedni.

Kilka dni temu pod reklamą mojej książki „Jak się wygrywa wojny” ktoś napisał ironiczne: „Religia miłości szlifuje formę przed świętami. Czujecie się wystarczająco winni, by kochać swego boga?” (pisownia oryginalna). Jedna z internautek odpisała: „Czujemy się wystarczająco kochani, by nie czuć się winni”.

Tak.

Nadchodzi prawdziwie Wielka Noc. W tym roku nie będzie jej poprzedzał gwar w czasie święcenia pokarmów i chóralne odpowiedzi na wezwanie „Oto drzewo krzyża” czy dzień później „Światło Chrystusa!”. Ale będzie On. A to, jak zapowiadała Teresa Wielka, wystarczy. Basta!

„Idź za Jezusem. Bezkompromisowo. Przyjmij wszystko z ręki Ojca” – to droga, którą ukochała mała siostra Magdalena. „Jesteśmy jak dziecko, które ojciec podrzuca nad przepaścią – powtarzała. – Dziecko nie boi się, bo wie, że ojciec je złapie”. 

Nadchodzi prawdziwie Wielka Noc. Być może w chwilach duchowej ciemności nie rozpoznajemy Pana. To normalne. Zakochana w Nim po uszy Maria Magdalena pomyliła Go przecież ze zwykłym ogrodnikiem, uczniowie wzięli za zjawę, a uwięziony Jan Chrzciciel wątpił: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?”. Zmartwychwstanie kojarzymy z eksplozją światła, z porankiem skąpanym w słońcu. A ono dokonało się w absolutnych ciemnościach! „Wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno”... grób był już pusty. Być może ze względu na ciemności nie rozpoznajesz Pana Młodego. Skupiasz się na krzyku: „Ciemność widzę, ciemność!” i nie masz pojęcia, że uczestniczysz w zmartwychwstaniu. 

Zostaliśmy obnażeni. Kapłani, którzy wcześniej skrzętnie maskowali kryzys duszpasterską gonitwą i roboczogodzinami katechezy przeżywają teraz bolesne oczyszczenie. Domy, w których, relacje były w miarę normalne, przeżywają czas kwarantanny bez strat w ludziach, ale co dzieje się za zamkniętymi drzwiami mieszkań, w których zniewolenia dają głośno sobie znać? Wzrosła sprzedaż alkoholu, i to nie tylko do dezynfekcji rąk. Myślę o tym, co dzieje się w zamkniętych domach, w których dotąd lał się on strumieniami. Co przeżywają zamknięte w tych pomieszczeniach dzieci? Modlę się za nie każdego dnia.

Jak bardzo uspokajają słowa Oblubieńca: „Ja jestem! Nie bójcie się”. 

Nadchodzi prawdziwie Wielka Noc. Słyszałem od pewnego dominikanina, że Pan Bóg lubi noc, bo wówczas mnisi śpią i wreszcie przestają się sobą zajmować…