Umieram, by żyć w Nim

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 15/2020

Ludzie, którzy obawiają się śmierci, lękają się również życia. Jeśli boimy się śmierci, nigdy nie będziemy gotowi do podjęcia ryzyka, spędzimy nasze życie tchórzliwie, ostrożnie i bojaźliwie.

Umieram, by żyć w Nim

A tymczasem śmierć jest bliżej, niż nam się wydaje. „Ja codziennie umieram” – mówi św. Paweł (1 Kor 15,31). „Czas śmierci to każda chwila” – dopowiada T.S. Eliot. Całe nasze życie jest pewnego rodzaju umieraniem. Ciągle umieramy, lecz za każdą śmiercią idą nowe narodziny. „Wyglądamy na umierających, a oto żyjemy” (2 Kor 6,9). Przez śmierć przechodzi się do nowego życia. „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże nasz, Królu wszechświata, który stwarzasz Twój świat każdego ranka na nowo” – modlą się Żydzi.

Wielokrotnie, wciąż na nowo, coś musi w nas umrzeć, abyśmy mogli przejść w następny etap życia: od niemowlęctwa do dzieciństwa, od dzieciństwa do wieku dorastania i dalej – ku dojrzałości. Gdy w jakimś momencie odmówimy uznania potrzeby obumierania, nie będziemy w stanie rozwinąć się w prawdziwych ludzi. Będziesz martwy, dopóki wzbraniasz się przed śmiercią. Śmiercią jest odrywanie się od miejsc, osób, przyzwyczajeń. Jeśli nie zdobędę się na porzucenie mych dotychczasowych nawyków, znajomości, przyjaźni, nigdy nie urzeczywistnię mego powołania. Śmiercią bywają też odrzucenia: odmowa pracy, porzucenie przez dziewczynę. Czuje się wówczas śmierć w sercu. Również to może stać się źródłem nowego życia. Umierają także nasze bożki, pojęcia myślowe, którymi nieraz trzeba wstrząsnąć, by nas opuściły. Śmierć nie zawsze jest niszcząca. Bywa twórcza. Z niej przechodzi się do zmartwychwstania.

Potrzebujemy oparcia w Chrystusie, by dać się przeprowadzić przez wszystkie te śmierci. Skoro te małe śmierci prowadzą nas do zmartwychwstania, czyż nie będzie tak również wtedy, gdy nadejdzie śmierć fizyczna? „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”. W życiu chrześcijanina wszystko nabiera nowego znaczenia. Wszystkie nasze małe śmierci i zmartwychwstania łączą się z Jego ostateczną śmiercią i zmartwychwstaniem. Nasze małe paschy potrzebują Jego wielkiej Paschy. Nasze codzienne umierania przemieniają się w tworzywo życia. W wielkanocnej liturgii prawosławnej pobrzmiewa hymn św. Jana Chryzostoma: „Niech nikt nie lęka się śmierci, albowiem wybawiła nas śmierć Zbawiciela. Wygasił ją przez to, że poddał się śmierci. Zmartwychwstał Chrystus i zajaśniało życie swą pełnią. Zmartwychwstał Chrystus i nikt nie pozostał w grobie martwy”. Na tym polega sekret: nasze życie jest w Nim, ponieważ w Nim nie ma już śmierci. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.