Jak z nami rozmawiać w coraz większym zamknięciu?

Błażej Kmieciak

publikacja 02.04.2020 10:11

W ostatnich dniach i tygodniach w zasadzie każdy z nas może nieco doświadczyć, czym jest autyzm.

Jak z nami rozmawiać w coraz większym zamknięciu? Siedząc w domu z jednej strony tęsknimy za bliskimi, chcąc doświadczyć bodźca ich uścisku, a z drugiej perspektywy nie możemy już słuchać informacji, z których każda musi dotyczyć koronawirusa. Pixabay

Od dłuższego już czasu 2 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu. To schorzenie fascynujące. Napisano na jego temat pewnie setki już książek, a nadal mówiąc o nim łatwiej nam napisać, czego nie wiemy. Z literatury przedmiotu dowiedzieć się możemy, że autyzm występuje u 1 na 100 dzieci. Pojawia się nawet 6-7 razy częściej u chłopców. Szacuje się, że ok 70 proc. dzieci z podobnym rozpoznaniem doświadcza problemów intelektualnych.

Są jednak w tej grupie osoby – jak filmowy „Rain Man" – o wyjątkowych zdolnościach pamiętające niewyobrażalną ilość rzeczy. Nie jest to choroba psychiczna, ale zaburzenie rozwojowe diagnozowane w dzieciństwie. Ma kilka charakterystycznych cech takich, jak: nadwrażliwość lub niedowrażliwość na bodźce, pojawienie się istotnych problemów z mową (brak mowy – mutyzm lub powtarzanie wybranych fraz – echolalia), są także istotne problemy społeczne związane z brakiem u tej grupy osób umiejętności; udawania emocji, rozpoznania stanów zagrożenia, czy też prezentowania zachowań empatycznych. Nie wiemy, jaka jest przyczyna podobnego schorzenia. Wiele było teorii, w tym koncepcje związane ze złą dietą, genetycznym dziedziczeniem cech, brakiem relacji z „tryskającą chłodem” matką, jak i słynnym złym wpływem szczepionek. Żaden z tych pomysłów nie wyjaśnił nam autyzmu, którego wbrew nowym pomysłom komórki macierzyste także nie leczą. Ale zostawmy to! W ostatnich dniach i tygodniach w zasadzie każdy z nas może nieco doświadczyć, czym jest autyzm. 

Popatrzmy uważnie: Przed pandemią każdy z nas miał swoje przyzwyczajenia, które dzisiaj musi zostawić, co wywołuje w nim zapewne frustrację, silne obawy, a czasem i agresję. Siedząc w domu z jednej strony tęsknimy za bliskimi, chcąc doświadczyć bodźca ich uścisku, a z drugiej perspektywy nie możemy już słuchać informacji, z których każda musi dotyczyć koronawirusa. Powoli nie chce nam się gadać, więcej, coraz bardziej boimy się rozmowy z drugą osobą, która wzbudza w nas lęk, a widok maski na jej twarzy wcale nie uspokaja. Część z nas milczy, a część powtarza cały czas nieustannie te same komunikaty. Siedzimy zamknięci w naszych domach, z których póki co nie możemy się wydostać.

W filmie „Cela” Jennifer Lopez gra psychologa, który ma możliwość wejścia w umysł osoby z autyzmem. My nie mając takich zdolności nieoczekiwanie zostaliśmy zamknięci we własnym świecie wielkości mieszkania, w którym balansujemy między brakiem i nadmiarem bodźców, między sytuacją nagłych zmian wywołujących lęk oraz stanów, które każą nam nagle zmodyfikować nasze utarte i bezpieczne plany, co wywołuje w nas strach. Jak z nami rozmawiać w coraz większej izolacji?

W filmie „Chce się żyć” terapeutka odkrywa nagle, że do jej podopiecznego może dotrzeć, pokazując mu małe obrazki, tzw. piktogramy. I nam coraz łatwiej jest uczyć się bezpiecznych zachowań społecznych i zdrowotnych, patrząc na kolejne telewizyjne ilustracje autorstwa resortu zdrowia i sanepidu. 

Część z nas w tej sytuacji szuka ukojenia w Bogu. Ale jak się np. spowiadać w takich pandemicznych chwilach? Jezuita, o. Remigiusz Recław sugerował ostatnio, by spisywać swoje grzechy na kartce, którą wręczymy następnie kapłanowi oddalonemu o min. dwa metry. Podobna scena miała miejsce kilka lat temu w jednej z łódzkich szkół specjalnych, w których większość uczniów miała rozpoznany autyzm. Zdecydowano się tam na bardzo mądry krok i rekolekcje wielkopostne zorganizowano w szkole (w starym kościele dla uczniów z autyzmem ciekawszy był zapach i witrażowa gra świateł, niż nauczanie księdza katechety).

Dzisiaj wracam do tamtych chwil i uświadamiam sobie, że znaleźliśmy się w bardzo podobnej sytuacji. Tamte dzieci w większości nie umiały wypowiedzieć słów, więc spisywały je na kartce, zapełnianej często przy pomocy rodzica. My dzisiaj obawiać się możemy zarażenia i czynimy być może podobnie, wsparci nie rodzicielska dłonią, ale głosem rozsądku. Z drugiej jednak strony my mamy jednak nieco gorzej.

Jak słusznie dostrzegła ostatnio w jednym ze swoich internetowych wpisów s. Agnieszka Gil z Domu Chłopaków w Broniszewicach, jej niepełnosprawni podopieczni bardzo często żyją w świecie, w którym nie mogą zgrzeszyć. Najczęściej nie mają oni pełnej świadomości swoich czynów. Potwierdza to w wywiadzie dla czasopisma „Kotwica” Agnieszka Marynik, mama dwóch chłopców z autyzmem. Pokazuje ona także inny ciekawy obraz. Jak sama bowiem zaznacza jej synowie nie potrafią kłamać, są prostolinijni, czasem mówiąc to, czego inni woleliby zapewne nie usłyszeć. Na co dzień pokazują, że dla nich najprostsze rozwiązanie jest zawsze najlepsze, zawsze mówią prawdę. Pani Agnieszka charakteryzując w ten sposób swoich synów uświadamia sobie nagle, że przecież taki właśnie był…Jezus. Czy miał on zatem cechy autysty? Cóż, obchody Światowego Dnia Świadomości Autyzmu od dłuższego już czasu odbywają się pod znakiem niebieskiego koloru nieba, a kto lepiej nam je pokazał?

***

Autor jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, socjologiem, pedagogiem specjalnym i bioetykiem oraz wykładowcą akademickim, prowadzi blog na stronie: gosc.pl