Zaufanie czy ignorancja?

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 14/2020

publikacja 02.04.2020 00:00

Niedziela Palmowa nazywana jest Niedzielą Męki Pańskiej. Nie wiem, do ilu Czytelników dotrę z tym tekstem, kolejny już bowiem numer „Gościa Niedzielnego” rozejdzie się bez dystrybucji parafialnej w kościołach. Mam za to pewność co do jednego: nikt z czytających nie weźmie / nie wziął udziału w procesji z palmami.

Zaufanie czy ignorancja?

Przynajmniej nikt z tych mieszkających w Polsce – wskazania odnośnie do liturgii są w naszym kraju bardzo jasno sprecyzowane. Nie wiem, czy to nie jest bonus od Opatrzności po to, by bardziej indywidualnie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak faktycznie wygląda moje osobiste życie duchowe. Widzę to również w formie pytania: jakie jest moje miejsce w tym orszaku, który towarzyszy Jezusowi od dwóch tysięcy lat? Między „Hosanna!” a „Ukrzyżuj!” odległość jest niewielka. Jakieś pięć dni. Duch ochoczy może i krzyczy: „Hosanna!”. Czy ciało „mdłe” i skłonne do grzechu nie woła częściej: „Ukrzyżuj!”?

To pytanie o miejsce w tłumie wprowadzającym Jezusa do Jerozolimy jest również pytaniem o miejsce w Kościele (coś mi mówi, że na dodatek o miejsce w kościele). Tyle bowiem hałasu, tyle rozbieżnych opinii, tyle posądzeń... Niełatwo odnaleźć się w sytuacji, w której nie byliśmy jeszcze nigdy. Biskupi poszczególnych diecezji mają naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Jak ująć w normy to, co dotyczy z jednej strony podstaw ochrony życia fizycznego (przykazanie V – i to daję pod rozwagę tym wszystkim, którzy od czci odsądzili pasterzy sugerujących roztropny wybór formy przyjmowania Ciała Pańskiego), z drugiej zachowania sacrum, czci i szacunku do sakramentów oraz ich zbawczej konieczności dla naszego życia duchowego?

Pytanie o miejsce w tłumie z całą pewnością brzmi również: czy w tym, jak przeżywam Kościół, liturgię, sakramenty, daję miejsce na decyzję osobom, które według struktury Kościoła odpowiedzialne są za moje zbawienie? Mam tu na myśli właśnie biskupów. Prawo naszej wspólnoty stwierdza wyraźnie: „Pamiętając o tym, że ma obowiązek dawać przykład świętości przez miłość, pokorę i prostotę życia, biskup diecezjalny winien zabiegać wszystkimi środkami o wzrost świętości wiernych, zgodnie z własnym powołaniem każdego. Ponieważ zaś jest głównym szafarzem Bożych tajemnic, ma zabiegać ustawicznie o to, by wierni powierzeni jego pieczy przez uczestnictwo w sakramentach wzrastali w łasce, a także poznawali paschalną tajemnicę i nią żyli” (KPK kan. 387). To „ustawiczne” zabieganie, troska o dusze, zawsze musi uwzględniać kontekst. Faktem jest, że w czasie takim jak obecnie Kościół jeszcze nigdy się nie znalazł. A przynajmniej nie Kościół czasów nowożytnych, zapoznany już z istnieniem wirusów i bakterii oraz sposobami ich mnożenia się oraz zabijania ludzi. Teraz z konieczności postawiony został przed zadaniem, aby złu zapobiegać, a życie chronić. I na nic tu dywagacje o zaufaniu Opatrzności. Z tą akurat sytuacją zaufanie niewiele ma wspólnego. Prawdziwie ufać Bogu oznacza uznawać ład przez Niego stworzony i prawa, którymi stworzenie się rządzi. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.