Lekcja tęsknoty

Marcin Jakimowicz

Wiecie, jak w tym roku będzie smakowało Zmartwychwstanie? Jak dosłownie będą brzmiały słowa o tym, że „zabiorą pana młodego a wtedy będą pościć”, a później o tym, że On przychodzi mimo drzwi zamkniętych?

Lekcja tęsknoty

Kochani pozamykani!
Wierzę, że Bóg dopuścił ten czas tęsknoty, by wybudzić z letargu swą Oblubienicę. „Byliśmy niewzruszeni, myśląc, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie. Teraz, gdy jesteśmy na wzburzonym morzu, błagamy cię: Zbudź się Panie!” – wołał w szaroburościach rzymskiego deszczu na pustym plac świętego Piotra papież Franciszek.

Od lat zastanawiam się, dlaczego Jezus, widząc przerażonych, zmordowanych uczniów, biegnie do nich po falach, a potem… chce ich minąć. Przedziwne słowa: „Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i CHCIAŁ ICH MINĄĆ” (Mk 6,48). Albo dlaczego w drodze do Emaus „okazywał, jakby CHCIAŁ IŚĆ DALEJ”, a opisani w Księdze Rodzaju wysłani do Sodomy aniołowie zostali niemal siłą przymuszeni przez Lota do wejścia pod jego dach? Bóg czeka na nasz bezradny krzyk? Aż do tego stopnia szanuje naszą wolność?

„Szanuje naszą wolność aż do bólu – wyjaśnia ks. Grzegorz Strzelczyk. – Jeśli Go nie zatrzymamy, pójdzie dalej, ale mam wrażenie, że idąc, co chwila będzie spozierać za siebie i patrzyć na to, co zrobimy. Okrąży nas, zrobi kółko, tak by znów obok nas przechodzić. Bóg jest wolny. Nie możemy Go zagarnąć, On nigdy nie będzie Bogiem moich prywatnych zachcianek. Zmartwychwstały Chrystus ujawnia się, kiedy chce. Przychodzi, odchodzi. Uczniowie kompletnie nie wiedzą, co się dzieje. Zaryglowali się na cztery spusty, a On wchodzi mimo zamkniętych drzwi, chcą Go zatrzymać – znika. Jest wolny. Ta jego wolność jest zaproszeniem, byśmy i my weszli w tę grę i zaczęli Go przyzywać: «Zostań! Zostań, bo ma się ku wieczorowi»”