Do końca na posterunku

Milena Kindziuk

|

GN 13/2020

publikacja 26.03.2020 00:00

Postawę pracowników służby zdrowia śmiało można dzisiaj porównać do heroicznej walki, którą podjął z epidemią zarazy doktor Edmund Wojtyła, brat św. Jana Pawła II.

Jako lekarz, niemal od razu po ukończeniu medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim, rozpoczął pracę w Powszechnym Szpitalu Miejskim w Bielsku. Pełnił tam funkcję sekundariusza, czyli zastępcy ­­­­­­­ordynatora oddziału zakaźnego. Szybko zyskał uznanie za wyjątkowe oddanie pacjentom. Ale również za profesjonalizm. Miał dobrą opinię wśród lekarzy, pielęgniarek i pacjentów.

Jesienią 1932 r. w Bielsku i na Śląsku Cieszyńskim rozszalała się epidemia płonicy, czyli szkarlatyny. Przed wojną – w epoce bez antybiotyków – ta zakaźna choroba często była nieuleczalna i niosła ze sobą śmierć. W drugiej połowie listopada do szpitala w Bielsku przywieziono zarażoną szkarlatyną pacjentkę, 21-letnią kobietę, prawdopodobnie o imieniu Anna. Trafiła na oddział doktora Edmunda Wojtyły. Zalecił jej on pozostanie w szpitalu, zaaplikował leczenie, starając się za wszelką cenę uratować życie pacjentki. Kiedy jednak zakażenie nie ustępowało, a choroba roznosiła się po całym organizmie, powodując powikłania, personel szpitala opuścił chorą. Lekarze i pielęgniarki w obawie, że sami zarażą się szkarlatyną, bali się nawet wchodzić do izolatki, w której leżała. Wtedy leczenia podjął się osobiście doktor Edmund Wojtyła. Pielęgnował chorą, podawał lekarstwa, uśmierzał gorączkę. Narażając własne życie, czuwał przy niej w izolatce w dzień i w nocy.

Niestety, nie zdołał uratować chorej. Zmarła. A Edmund zaraził się od niej szkarlatyną i stał się pacjentem szpitala, w którym pracował.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.