Wracamy na ziemię

Franciszek Kucharczak

|

GN 13/2020

publikacja 26.03.2020 00:00

Myśl wyrachowana: Zaliczenie "gleby" pozwala dostrzec to, co tkwi w gruncie rzeczy.

Wracamy na ziemię

Kto by się spodziewał, że ten Post będzie aż tak Wielki. Że w ciągu paru dni wywróci się wszystko, na czym ludzkość opierała swoje poczucie mocy i bezpieczeństwa. Bez żadnej wojny, bez meteorytu czy eksplozji superwulkanu z dnia na dzień znaleźliśmy się w innej rzeczywistości. A właściwie nie w innej, tylko po prostu w rzeczywistości – bo to, co było w epoce przed wirusem, trudno nazwać rzeczywistością. To się stawało, przyznajmy, coraz bardziej odrealnione. 70 lat powojennego „pax americana”, czasu dla większości świata pozbawionego większych wstrząsów, umożliwiło ludziom stawianie budowli, których nikt nie niszczył. Mogły więc być coraz wyższe i okazalsze. Stały się w końcu jak wieża Babel, a globalizacja plus technologia sprawiły, że otaczające ją ludy znów zaczęły mówić jednym językiem. I znów, jak wtedy nad Eufratem, mówiły nie po to, żeby się wzajemnie rozumieć i okazywać sobie miłość, lecz po to, żeby tym sprawniej budować pomnik swojej pychy.

Zobaczmy, co ostatnimi czasy najmocniej zaprzątało uwagę społeczeństw: możliwość wybierania sobie płci według aktualnego widzimisię, a także „prawa” dla nieistniejącego tworu, nazwanego umownie LGBTQ… i co tam jeszcze chcieli do tego dopisać. Dalej: ułatwienia w dokonywaniu aborcji, nazwanie tego procederu prawem człowieka i wchodzące do prawodawstwa kolejnych państw zakazy publicznego krytykowania zabijania dzieci. Dalej: upowszechnienie antykoncepcji, tak żeby trafiła nawet pod strzechy chat w afrykańskim buszu. Dalej: edukowanie dzieci w taki sposób, żeby się stały chodzącymi w oparach seksu zombi, znającymi jedną tylko „odpowiedzialność” – uniknięcie zajścia w ciążę. Dalej: zabijanie w ramach tzw. eutanazji ludzi uznanych, de facto, za nieprzydatnych. Itepe, itede.

W Polsce jeszcze tego tak mocno nie doświadczaliśmy, ale na Zachodzie te rzeczy stały się osią aktywności społecznej, wyznacznikiem postępu i nowoczesności.

Aż tu nagle łup! I wieża Babel zaczyna pękać. A z nią pękają i ludzie. Niespodzianie okazało się, że istnieją jeszcze prawdziwe problemy: aprowizacja, zdrowie, uzyskanie pomocy, okazanie pomocy. I prawdziwe troski: jak sobie poradzimy po zarazie czy lub gdzie będziemy pracować. Ba! – czy w ogóle przeżyjemy, bo przecież różnie może być.

I proszę, co się dzieje: kogo dziś obchodzi, czy chłop może być babą? Kto nie może spać, bo Kamil nie może ożenić się z Johnem? Kto walczy o prawo do „godnej śmierci” dla innych, gdy sam nie wie, co z nim jutro będzie? Kto będzie parodiował Mszę z garnkiem na głowie, gdy nie wie, czy będzie miał co do garnka włożyć?

Wielki jest ten Post, oj wielki. Ale dzięki niemu wracamy na ziemię. Z jej poziomu wreszcie widać drogę do nieba.

* * * * *

Co z poznaniem

Wojewoda wielkopolski orzekł nieważność przyjętej przez Radę Miasta Poznania Karty Równości Kobiet i Mężczyzn, która, pomimo mylącej nazwy, jest elementem forsowania ideologii gender. Karta miała wywrzeć wpływ na sposób zarządzania miastem i edukacją. Projekt wzbudził protesty, szczególnie ze strony organizacji prorodzinnych. Szczególne wątpliwości wzbudziły zapisy dotyczące oświaty, w których władze Poznania uznają „potrzebę likwidowania stereotypowych ról kobiet i mężczyzn we wszystkich formach edukacji”. Może to naruszać gwarantowane przez konstytucję prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami. Zwrócono też uwagę na uchybienia proceduralne. Swoją opinię w tej sprawie przesłali wojewodzie także prawnicy z Instytutu Ordo Iuris. Wojewoda podzielił wskazane przez nich w ekspertyzie wątpliwości i zgodnie ze swoimi uprawnieniami unieważnił uchwałę. Jego decyzja może zostać zaskarżona do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Czy zostanie zaskarżona? Pewnie tak, bo ideolodzy gender mają w Poznaniu władzę. No i jak to genderyści, mają zaburzenia poznania.•

Potrzeba

Pomimo epidemii kliniki aborcyjne w Kanadzie są otwarte. Właściciele klinik ogłaszają swoje usługi, twierdząc, że jest to działalność „pierwszej potrzeby”. I coś w tym jest – to jest ich pierwsza potrzeba. Bo jak nie zabiją, to nie przeżyją.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.