Jakiego ducha masz w sobie?

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 13/2020

Struktura człowieka, według św. Pawła, to ciało i duch, a nie organizm i pesel, baza i nadbudowa czy też płeć biologiczna i płeć kulturowa.

Jakiego ducha masz w sobie?

Marksiści lubili powtarzać, że ciało jest fundamentem ducha, bo byt kształtuje świadomość. Do dziś w laboratoriach neurobiologii trwają poszukiwania ośrodka osobowości w mózgu. Niektórzy mają nadzieję znaleźć tam organ do produkcji Boga. Amerykanie natomiast wymyślili sobie slogan: jesteś tym, co jesz. Stąd obsesja na punkcie ciała. A św. Paweł mówi: „Ci, którzy według ciała żyją, Bogu podobać się nie mogą”. A żyć według ciała – to żyć, będąc obróconym plecami do Pana Boga. Oznacza to opieranie się wyłącznie na sobie. Nasze życie płynie, jak w „Dziennikach” Gombrowicza: poniedziałek – ja; wtorek – ja; środa – ja… Aż wreszcie podstarzały bożek czy bogini lądują na intensywnej terapii ze zdziwieniem w oczach: „wcale się tu nie wybierałem”. Japończycy ponoć boją się brać dłuższe urlopy, by ktoś przypadkiem nie doszedł do przekonania, że firma równie dobrze daje sobie radę bez nich. Ale nie trzeba sięgać daleko. Na naszych cmentarzach są długie aleje tych, co wierzyli, że są niezastąpieni.

„Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka”. I w tym momencie każdy słuchacz powinien zapytać: jakiego ducha mam w sobie? Czy żyję według ducha czasu, ducha epoki, ducha społecznych porozumień, dominującej opinii, panującej mody? Trochę prognoz, słupków poparcia, statystyki, badań, publicystyczno-populistycznej paplaniny, siły mediów? Jak w piosence: „Szklana pogoda, oczy niebieskie od telewizorów”. I słodkie przekonanie, że nad wszystkim panuję, bo zrozumiałem, jak działa ten świat. Chyba że odkryjemy w sobie Ducha Jezusa, Ducha Świętego, Ducha przynależności do Boga historii. Nawet jak ciało nawali, psychika zaboli, plany się rozsypią, Duch Święty przejmuje centrum dowodzenia: Panie, co chcesz, bym zrozumiał? co chcesz, bym uczynił? jaką postawę mam przyjąć? „W twoje ręce powierzam ducha mego” – modlił się Jezus w szczytowej fazie swego oddania się za nas na krzyżu. Żeby dużo kochać, trzeba dużo miejsca w sobie oddać Duchowi. Życie chrześcijanina składa się z całej serii Bożego zwyciężania w nas. Duch Święty poprowadzi nas też ku ostatecznemu zwycięstwu, kiedy ciało całkowicie skapituluje i ludzka psychika wygaśnie. Wówczas z grobu uratują nas nie wytwory naszej pracy, nagrody i ordery, nawet nie zasady i wartości, którym całe życie hołdowaliśmy, ale Duch Pana zmartwychwstałego. Przyjdzie odnaleźć nas na cmentarzu i poprowadzi do Nieba. Przywróci do życia nasze śmiertelne ciała, korzystając z naszej uprzedniej zgody na Jego w nas zamieszkanie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.