Ludzie bezdomni

Jacek Dziedzina

|

GN 12/2020

publikacja 19.03.2020 00:00

Syryjscy uchodźcy stali się kartą przetargową w rękach Turcji. Wysyłając na granicę z Grecją zdesperowanych ludzi, prezydent Erdoğan chce wymóc na Zachodzie wsparcie działań tureckich w Syrii.

Nie ma lepszej recepty na kryzys uchodźczy niż doprowadzenie do zakończenia wojny w Syrii, a na tym niekoniecznie zależy zaangażowanym w wojnę potęgom. Nie ma lepszej recepty na kryzys uchodźczy niż doprowadzenie do zakończenia wojny w Syrii, a na tym niekoniecznie zależy zaangażowanym w wojnę potęgom.
Gokhan Balci /Anadolu Agency/ABACA/pap

Początek marca. Dwudziestoparolatek z Aleppo, który 5 lat temu uciekł do Turcji, teraz próbował przedostać się do Grecji. Został postrzelony przez straż graniczną – wprawdzie tylko gumowymi kulami, ale zmarł.

Postraszmy Europejczyków

Podobnych historii z konkretnymi twarzami jest więcej. Powód jest jeden: tureckie władze „szepnęły” na ucho blisko 4 mln uchodźców pozostających od paru lat w Turcji, że mogą znowu próbować przedostać się do Unii Europejskiej. To świadome narażanie wierzących w to ludzi na niebezpieczeństwo. Turcję bowiem formalnie obowiązuje porozumienie z Unią zawarte w 2016 roku: za otrzymane z Brukseli miliardy euro Turcy mieli zatrzymać uchodźców na swoim terytorium. Po stronie unijnej nie było dotąd żadnej deklaracji, że coś w umowie miałoby się zmienić, więc działania Turcji są jednostronnym naruszeniem czy wręcz zerwaniem porozumienia. Europa dziś próbuje nie dopuścić do powtórki z lat 2015–2016, gdy w sposób niekontrolowany do UE przedostały się setki tysięcy niezidentyfikowanych często osób. Część z nich do dziś koczuje w warunkach uwłaczających godności na greckiej wyspie Lesbos, co powinno być wyrzutem sumienia i dla Bliskiego Wschodu, i dla świata zachodniego, w tym również dla nas. Wszystkie strony tego sporu sprowadziły kwestię uchodźców do problemu, którego trzeba się pozbyć, a nie któremu należy zaradzić. A nie ma lepszej recepty na kryzys uchodźczy niż doprowadzenie do realnego zakończenia wojny w Syrii, a na tym niekoniecznie zależy zaangażowanym w wojnę potęgom, w tym Turcji. Trwający od paru tygodni szturm uchodźców na granicę z Unią to próba wywarcia przez prezydenta Erdoğana presji na państwa członkowskie UE, by poparły wszystko, co tureckie władze planują zrobić w Syrii. Można przypuszczać, że Unia na taki układ pójdzie. Zwłaszcza że na granicy syryjsko-tureckiej zebrały się kolejne 3 mln uchodźców, z których część przedostała się na terytorium Turcji (gdy ta otworzyła granicę na 72 godziny), gdzie została przewieziona właśnie pod granice UE. To działa na wyobraźnię unijnych decydentów.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.