Koronawirus i zmiana prezesa to poważne wyzwania dla telewizji publicznej w czasach epidemii i politycznych zawirowań.
Jacek Kurski urząd w końcu stracił, ale wpływy zachował.
Leszek Szymański /pap
Za jej kształt przez ponad 4 lata odpowiadał prezes Jacek Kurski. Bilans jego rządów nie jest jednoznaczny. Szkoda, że przy okazji zmiany nikt go nie dokonał. Odejście prezesa TVP nastąpiło w atmosferze skandalu, którego konsekwencje dla polskiej polityki będą znaczące, gdyż ujawniły się poważne różnice w obozie władzy.
Samotność prezesa
Stało się tak dlatego, że Jacek Kurski wzbudzał wielkie emocje, nie tylko w opozycji. Nachalna autopromocja i toporna propaganda budziły niesmak także w obozie rządzącym. Jak powiedział mi jeden z polityków PiS, na końcu bronił go już tylko Jarosław Kaczyński. Jednak w końcu i on musiał ustąpić wobec determinacji prezydenta Andrzeja Dudy przekonanego, że zmiany w kierownictwie telewizji publicznej są konieczne, jeśli ma on skutecznie walczyć o reelekcję. Wykorzystał wniosek o nowelizację ustawy abonamentowej, przyznającej mediom publicznym w 2020 r. rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł, aby postawić obozowi władzy twardy warunek: podpiszę, ale Kurski musi odejść. Dlatego z podpisem zwlekał do czasu, kiedy Rada Mediów Narodowych rozpoczęła procedurę odwołania Kurskiego. Kurski urząd w końcu stracił, ale wpływy zachował. Jako doradca swego następcy ogłosił, że nie musi mu przekazywać żadnych rekomendacji, gdyż po prostu w telewizji zostaje. Co jego odejście oznacza dla telewizji?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.