Zdradzeni w Kościele

Jacek Dziedzina

|

GN 10/2020

publikacja 05.03.2020 00:00

W historii Kościoła nie ma epoki bardziej lub mniej podatnej na kryzys. Kościół jest w kryzysie od chwili… powołania pierwszych uczniów. I każdy z nas ma zdolność ten kryzys pogłębić.

Zdradzeni w Kościele istockphoto

Kolejny dowód na zatrute owoce Soboru Watykańskiego II… Następny świecki lider tzw. posoborowej odnowy… Posoborowe wspólnoty są wyjątkowo podatne na takie nadużycia i manipulacje… To tylko wybrane komentarze, które w różnych miejscach wyczytałem po ujawnieniu nadużyć seksualnych i duchowych (z dorobioną do nich „teologią”), jakich miał się dopuszczać wobec kobiet Jean Vanier, założyciel wspólnot Arka oraz Wiara i Światło. Bolesne w treści oświadczenie, jakie opublikowały władze L’Arche International (po wnikliwym dochodzeniu wewnętrznym, potwierdzonym również przez zewnętrzną instytucję), wstrząsnęło nie tylko ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w stworzone przez Vaniera dzieła, które przywracają społeczną godność osobom z niepełnosprawnością intelektualną.

Ojcowie i sieroty

Przytoczone wyżej komentarze zdradzały pewną manierę w analizach problemów Kościoła, którą można sprowadzić do hasła: żyjemy w czasach największego kryzysu chrześcijaństwa, a jego źródłem jest posoborowa odnowa i „rewolucja”, jaką zapoczątkowało soborowe otwarcie drzwi. Łatwo uwierzyć w te zaklęcia, mając perspektywę historyczną sięgającą tylko 50–60 lat wstecz. Tymczasem i kryzysy, i nadużycia, i przewrotność, i wykorzystywanie władzy duchowej do osiągania sprzecznych z wiarą celów są obecne w historii Kościoła niemal od początku. Ta perspektywa nie ma na celu bagatelizowania sprawy Vaniera, która dotyka tu i teraz konkretnych ludzi i która jego duchowym dzieciom podcięła skrzydła, a osobom niechętnym Kościołowi dostarczyła nowych zapasów amunicji. Chodzi o to, by z bolesnego przypadku nie robić młotka do uderzania w ostatni sobór, w powstałe w jego wyniku wspólnoty życia i tym samym w całe dobro, jakie za ich sprawą się dzieje – również za sprawą założonych przez Jeana Vaniera dzieł. Bo idąc tym tropem, należałoby uderzyć w wiele innych dzieł w historii Kościoła, których „ojcowie założyciele” nie sprostali temu, co sami stworzyli. Zawsze zastanawiałem się: dlaczego Jezus tak mocno zalecał, by nikogo na ziemi nie nazywać swoim ojcem? Dopiero wybuchające co jakiś czas skandale w Kościele, upadek kolejnych autorytetów czy głośne odejścia z kapłaństwa rzuciły mi na to nowe światło: może Jezus chciał nas ustrzec przed poczuciem osierocenia, gdy wynoszeni na piedestał, „święci za życia” ojcowie, autorytety okazują się jednak ludźmi, a nie półbogami z naszych prywatnych ołtarzyków?

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.