Wina i odpowiedzialność

Andrzej Nowak

|

GN 09/2020

Czy chodzi o prawdę historyczną, o moralny obowiązek, czy o pieniądze?

Wina i odpowiedzialność

Nie dziedziczycie winy, ale dziedziczycie odpowiedzialność – zastanawiam się nad znaczeniem tych słów, skierowanych niedawno pod adresem Polaków przez prof. Yehudę Bauera, nestora (ur. 1926) i z pewnością największy dziś autorytet w dziedzinie badań nad Holocaustem. Padły one 18 lutego w Jerozolimie na konferencji współorganizowanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych oraz Izraelską Radę Spraw Zagranicznych. W tematyce obrad pojawiła się kwestia „wyzwań historii i pamięci” dla naszych wzajemnych stosunków. Ośmielę się podzielić subiektywnymi wrażeniami z tej ważnej i ciekawej konferencji.

Dlaczego ważnej? Bodaj po raz pierwszy od czasu sporu o poprawkę do ustawy o IPN z początku 2018 r., która postawiła na ostrzu noża zjawisko przypisywania Polsce odpowiedzialności za Holocaust, podjęta została na ten temat rozmowa w Izraelu – z udziałem Polaków. Nie terapia, nie lekcja, ale właśnie rozmowa. Wydawało mi się, że dla izraelskich uczestników jednym z jej celów było odrzucenie argumentów, wskazujących na niewłaściwość objęcia całej Polski (państwa polskiego, Polaków jako wspólnoty pokoleń) pojęciem „współudziału” (complicity) w Zagładzie Żydów. Profesor Bauer określił tych, którzy przeciwstawiają się takiemu pojęciu, mianem „wypaczaczy” (po angielsku: distorters, dla odróżnienia od całkowitych „negacjonistów”) Holocaustu. Ironizował, że choć bardzo czczą oni pamięć Holocaustu, budują pomniki i muzea, to właściwie „kochają tylko martwych Żydów”. To określenie natychmiast podchwyciła „The Jerusalem Post”, wybijając je w tytule swego sprawozdania z konferencji. W moim wprowadzeniu do dyskusji przypomniałem izraelskim słuchaczom, że choć w innych proporcjach, to jednak także nieżydowską ludność Polski dotknęła ludobójcza polityka okupacyjna Niemców. Na przykład polscy chłopi nie byli tylko zajęci mordowaniem bezbronnych Żydów, jak zdaje się pokazywać „nowa szkoła historyków Holocaustu”, ale byli również „zwierzyną łowną”, masowo zabijaną przez „rasę panów” z III Rzeszy. Czy przypomnienie tego faktu jest już „wypaczaniem” prawdy o Holocauście? Czy też może ta masowa przemoc, jaka na ziemie II RP została wprowadzona nie przez „odwieczny polski antysemityzm”, ale czołgi Hitlera i Stalina, jej miliony ofiar, nie tylko żydowskich, stanowią pewien istotny kontekst badawczy w analizie Zagłady?

Profesor Bauer przyznał, a prasa izraelska również o tym poinformowała, że Polacy byli obiektem niemieckiego, hitlerowskiego ludobójstwa, w którego wyniku zginęło około 10 proc. polskiej, nieżydowskiej ludności II RP. Akcentował jednak potrzebę takich badań historycznych, które odsłonią przede wszystkim skalę współodpowiedzialności Polaków za Holocaust. Za wzór owych badań uznał studia prowadzone przez prof. Barbarę Engelking i Jana Grabowskiego. Popularyzowane przez tego ostatniego, bez dowodów naukowych, tezy o 200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków podważał stanowczo ambasador Kumoch. Yehuda Bauer powiedział wówczas, że profesorowie Engelking i Grabowski są zawsze „absolutely right” – a więc ich badania powinny być wyjęte spod jakiejkolwiek naukowej krytyki. Pozwoliliśmy sobie, z ambasadorem Kumochem, polemizować z tą opinią. Profesor Bauer stwierdził jednak, że Jan Grabowski jest prześladowany przez państwo polskie, jakby w konsekwencji wspomnianej poprawki do ustawy o IPN (mimo że przecież, jak wiadomo, poprawka została dawno odwołana) – i jest ścigany sądownie za swoje „absolutely right” ustalenia. Izraelski autorytet nazwał to „bolszewizmem”, rzucając takie oskarżenie najwyraźniej w stronę obecnych władz Polski. Udało nam się jednak sprostować „drobną” nieścisłość: to Jan Grabowski złożył pierwszy pozew sądowy – przeciwko polskiej instytucji Reduta Dobrego Imienia, a później rzeczywiście został pozwany, ale nie przez państwo polskie tylko przez prywatną osobę, która uznała, że jej wuj został fałszywie pomówiony o czyny niegodne. Tego rodzaju pozwy – prywatne, o zniesławienie – są solą każdego wolnego systemu sądowego. Jeśli to jest „bolszewizm”, to chyba nie ma bardziej bolszewickiego sądownictwa niż w USA – zadałem retoryczne pytanie.

Tak sobie „przekomarzaliśmy się” z prof. Bauerem i prof. Dreifuss, wymieniając także bardziej poważne, naukowe problemy i potrzebę ich bardziej zniuansowanego badania przez historyków polskich i izraelskich. W końcu jeden ze słuchaczy stwierdził: dość tego gadania. Trzeba przejść do jedynej istotnej rzeczy: kiedy państwo polskie odda pieniądze za bezspadkowe mienie żydowskie, jakie pozostało w Polsce? Po szmerze aprobaty ze strony wypełnionej sali konferencyjnej hotelu King David zapadła niezręczna cisza. Dopiero co rozbrzmiał moralny apel prof. Bauera o tym, że dzisiejsi Polacy nie dźwigają brzemienia winy za Holocaust, ale muszą uznać swoją odpowiedzialność. Czy twarde pytanie z sali jest najprostszym wytłumaczeniem, o co chodzi w owej odpowiedzialności? Czy chodzi o prawdę historyczną, o moralny obowiązek, czy o pieniądze? O co jeszcze? Refleksję nad tym pytaniem odłożę, da Bóg, do następnego odcinka „Asów”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.