Widzieć

GN 09/2020

publikacja 27.02.2020 00:00

Dwa tysiące lat później, 25 września 1953 roku, również w późnych godzinach nocnych, został pojmany inny sługa Pański. Tego samego wieczoru wygłosił kazanie ku czci bł. Władysława z Gielniowa, którego myślą przewodnią była „prawda wewnętrzna człowieka Bożego”.

Widzieć rycina ze zbiorów pitts theology library (fragment)

UCZEŃ

„Zapiski więzienne” kardynała Stefana Wyszyńskiego zawierają szczegółowy opis tego pojmania: „Poszedłem na górę i zaraz udałem się na spoczynek. Bodaj pół godziny później usłyszałem kroki skierowane do mego mieszkania. Przyszedł ksiądz Goździewicz. Melduje, że jacyś panowie przyszli z listem od ministra Bidy do biskupa Baraniaka i proszą o otwarcie bramy (…). Istotnie, w bramie stało kilka osób i mocno szturmowało klamkę (…). Już dobrze wiedziałem, kto nas odwiedza. Zszedłem na dół i kazałem otworzyć bramę”. Kilka chwil później jeden z przybyłych po prymasa ludzi został skaleczony przez psa, który rzucił się na niego. Wyszyński zapisał: „Wróciłem do przedsionka, by zaopatrzyć rannego”. Tak rozpoczęła się historia uwięzienia Prymasa Tysiąclecia, męża stanu, którego totalitarne państwo ze strachu musiało zamknąć na klucz, nie mając świadomości, że działa w ten sposób przeciwko samemu sobie. „Byłoby coś niedojrzałego w tym, gdybym ja nie zaznał więzienia” – podsumował ten pierwszy dzień prymas Wyszyński. I dodał: „Dzieje się więc coś bardzo właściwego; nie mogę mieć żalu do nikogo. Chrystus nazwał Judasza »przyjacielem«. Nie mogę mieć żalu do tych panów, którzy mnie otaczają i byli dla mnie dość grzeczni. Oni mi przecież pomagają do dzieła, którego nieuchronność od dawna była oczywista dla wszystkich. Muszę doceniać to, co mnie od tych ludzi spotyka”.

Dostępne jest 35% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.