Odważna decyzja

Edward Kabiesz

Serial „The Chosen” w zasadniczy sposób różni się od dotychczasowych filmów i seriali poświęconych życiu Chrystusa. 

Odważna decyzja

Bijący w streamingu rekordy oglądalności serial o życiu Jezusa powstał wyłącznie dzięki środkom pozyskanym z wpłat fanów, którzy uwierzyli w sukces przedsięwzięcia. Polega to na tym,  że każdy wpłacający  nawet najmniejszą ustaloną kwotę obejmuje niewielką liczbę udziałów, stając się współwłaścicielem produkcji. Wpłaty wyniosły ponad 10 milionów dolarów, czyli dwukrotnie więcej, niż udało się to innym telewizyjnym produkcjom finansowanych w ten sposób. 

Serial wykorzystuje epizodyczną formułę stosowaną obecnie w popularnych sieciach i portalach streamingowych. Przypomina konstrukcyjnie telenowelę, można ją właściwie nazwać telenowelą biblijną. Przy czym użycie sformułowania telenowela nie ma tu negatywnego znaczenia.  Chodzi wyłącznie o formę narracji. Myślę, że była to pionierska, a jednocześnie odważna decyzja, bo chociaż filmowych ekranizacji Biblii powstało i powstaje wiele, są to najczęściej produkcje realizowane schematycznie.

Na początku poznajemy bohaterów dobrze znanych z Nowego Testamentu. To przyszli apostołowie, m.in. Mateusz i Szymon (Piotr), a także Maria Magdalena czy Nikodem.  Jednak w pierwszych odcinkach serial opowiada o ich życiu przed spotkaniem z Jezusem. Twórcy niejako dorabiają im fikcyjne biografie, indywidualizują ich postacie, przedstawiają zalety i słabości.

Oglądając serial, nasuwa nam się skojarzenie z filmem „Zmartwychwstały”, który kilka lat temu gościł w naszych kinach. Tam zmartwychwstałego Chrystusa  spotyka rzymski setnik, a  filmowa opowieść prowadzona jest z  punktu widzenia Rzymianina. Zasadnicza różnica pomiędzy filmem i serialem polega na tym, że w serialu Chrystusa widzimy oczyma zarówno apostołów, jak i wielu innych bohaterów znanych z kart Nowego Testamentu. Nie oznacza to, że nie spotkamy tu postaci fikcyjnych. 

W serialu zagrali, z wyjątkiem Ericka Avari, mało znani, jeszcze nieopatrzeni aktorzy, co okazało się dobrym pomysłem. 
Szkoda tylko, że jak na razie można go oglądać z polskimi napisami tylko na urządzeniach Android, ściągając aplikację The Chosen.