FOMO – brzmi jak potwór

Tomasz Rożek Tomasz Rożek

|

GN 08/2020

publikacja 20.02.2020 00:00

Taki z „Ulicy Sezamkowej” – włochaty, miękki, może trochę dziwny. Ale niegroźny. Niestety, to nie jest bajka. FOMO to rzeczywiście potwór, który małymi kroczkami kradnie życie nasze i naszych dzieci.

Biologia zawsze była w tyle za technologią. Szybciej zmieniamy otoczenie, niż się do niego dostosowujemy biologicznie. Gdy nasi wcześni przodkowie zawędrowali z ciepłej Afryki do zimnej Europy, ich inteligencja umożliwiła im przetrwanie, bo nauczyli się robić ciepłe ubrania. Wykorzystali potencjał mózgu. Dzisiaj ten sam potencjał – to, co jest w mózgu „zaprogramowane” – doprowadza nas do ruiny.

Żyjemy w czasach, w których więcej ludzi umiera z powodu otyłości i przejedzenia niż w wyniku wojen i ataków terrorystycznych. To sytuacja bez precedensu w historii ludzkości, bo w przeszłości najkrwawsze żniwo zbierały bakterie i wirusy, a nie hamburgery, chipsy i słodzone napoje gazowane. Wiemy o tym, że nadwaga, nieodpowiednia dieta nas zabijają. I nic sobie z tej wiedzy nie robimy. Bo mamy w mózgu bardzo głęboko zakodowane pewne mechanizmy. A wśród nich ten, który każe nam jeść, jeżeli jedzenie jest dostępne. To spadek po setkach tysięcy lat kształtowania się naszego gatunku. Ten sam odruch obserwuje się u zwierząt, tyle tylko, że one, żyjące dziko, nie mają zwykle dostępu do nieograniczonych ilości jedzenia. W brutalnym świecie natury jedzenie jest dobrem deficytowym, więc warto korzystać, gdy akurat jest dostępne.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.