Za 30 lat liczba osób w wieku 65+ podwoi się. Problem? Nie. Ludzie starsi są bogactwem.
Ludzie starsi nie są problemem do rozwiązania. Są bogactwem do docenienia.
henryk przondziono /foto gość
Mówi się, że emerytura zabija więcej ludzi niż praca. W rzeczywistości zabijają związane często ze starością samotność, zerwanie relacji, poczucie opuszczenia i braku celu. Czy tak musi być?
Tydzień czekają
Nie musi, nie powinno, nie może tak być. Często wystarczy ludzi zmotywować, zainspirować, a okaże się, że schyłek może być nowym początkiem, pełnym energii i radości. Przykładem takiej sytuacji jest parafia św. Karoliny w Tychach. Od 30 lat istnieje tam środowisko, w którym ludzie starsi odnajdują relacje i zyskują świadomość własnych możliwości. Gdy trzeba, otrzymują pomoc, ale sami też mają możliwość pomagania. Najdłużej działa przy parafii grupa seniora. Aktualnie liczy 80 osób. Uczestnicy w każdy poniedziałek po Mszy św. spotykają się w kawiarence. Mają stałe miejsca przy stolikach, po osiem osób przy każdym. Piją herbatę, rozmawiają, wymieniają poglądy. Potem odbywa się blisko godzinne spotkanie z zaproszonym gościem, na przykład z lekarzem, psychologiem czy urzędnikiem. Są też zajęcia związane z liturgią, śpiew, a całość kończy modlitwa.
– Ci ludzie lubią się i cały tydzień na to czekają – cieszy się ks. Józef Szklorz, proboszcz. – Organizowane są też dla nich zabawy, wyjazdy, wigilia. Jest możliwość tygodniowego wyjazdu do parafialnego domu wypoczynkowego w Wiśle – wylicza proboszcz. Zapewnia, że dla seniorów jest to bardzo ważne.
– Mieliśmy tu taką panią Anię, dożyła 94 lat. Mogłaby ponarzekać, bo życie jej nie rozpieszczało, ale ona zawsze mówiła z uśmiechem, że Bogu dziękuje za możliwość uczestniczenia w takich spotkaniach – opowiada kapłan.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.