Nie podskakuj

Marcin Jakimowicz

Jako dziedziców Królestwa obowiązuje nas etykieta Jego dworu, a nie styl taplającej się w błocie żaby.

Nie podskakuj

„Nie to jest największym nieszczęściem, że upadamy, ale to, że nie potrafimy się od razu podnieść" ‒ pisał ks. Franciszek Blachnicki. Nazywał tę rzeczywistość „stylem żaby", która na co dzień tapla się w błocku i jedynie od czasu do czasu podskoczy. Ubolewał, że chrześcijanie czynią często regułą życia stan grzechu ciężkiego, a wychodzą z niego jedynie od wielkiego święta po to, by zaraz po przyjęciu Komunii na Boże Narodzenie czy Wielkanoc wrócić do życia w marazmie.

„Zbuntujmy się na styl życia religijnego podobnego do żab, które żyją w błocie i czasem tylko wychylają się, żeby zaczerpnąć powietrza i – znowu: plums do błota z powrotem. Jesteśmy powszechnie powołani do świętości” – pisał.

To królewski styl, stan łaski, a nie babranie się w grzechu jest dla nas normą.

Mój przyjaciel Michał Nikodem w czasie medialnych przepychanek dotyczących obsadzania stanowisk sędziów Sądu Najwyższego rzucił: „Wiecie, kim jest mój Ojciec? Tak się składa, że jest Prezesem Sądu Ostatecznego”. Czy ktoś jest w stanie przebić tę ofertę?

„W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). Jego Duch nieustannie śpiewa w naszych sercach hymn uwielbienia. Ze względu na wybór Najwyższego Jan Kowalski jest Jego świątynią.