Mniam!

Marcin Jakimowicz

|

GN 05/2020

publikacja 30.01.2020 00:00

Podczas gdy współczesny świat dramatycznie woła: „Czy niebo istnieje naprawdę?”, my znamy nawet konkretne adresy. W tych miejscach – pachnących kawą (50% arabica, 50% robusta) – doskonale wiedzą, że do serca można trafić przez żołądek.

– Stawiamy na jakość,  bo nasz Bóg nie jest byle jaki – słyszę. – Stawiamy na jakość, bo nasz Bóg nie jest byle jaki – słyszę.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Ekspres syczy, a pomieszczenie wypełnia obłędny zapach kawy. W takich chwilach żartujemy z fotoreporterem: „Ta robota nas zabije”.

Jesteśmy pierwszymi klientami. Trwają ferie, więc przez zmarznięty na kość rynek w Jaworznie przebiegają jedynie starsi ludzie. Na ladzie ląduje espresso macchiato.

Przypominam sobie rozmowę z o. Marianem Żelazkiem, kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla. – Wie pan, co mnie trzymało przy życiu, gdy zaczynałem służbę w Indiach? –zapytał popularny werbista. – Pan na pewno odpowie, że Duch Święty. To prawda. Ale również kawa!

Zgadzam się z przedmówcą. Dlatego, zanim nastaną czasy ascezy Wielkiego Postu (nie będę pisał wówczas podobnych artykułów, by nie wodzić nikogo na pokuszenie), zapukałem do Nieba w Mieście. By sprawdzić, jak połączyć ziarna attibassi (prawie sto lat bolońskiej tradycji parzenia kawy) z ziarnami Ewangelii (dwa tysiące lat tradycji rodem z Jerozolimy).

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.