Niezabliźnione rany

Maciej Legutko

|

GN 02/2020

publikacja 09.01.2020 00:00

30 lat po obaleniu Nicolae Ceaușescu w Rumunii rośnie sentyment do tej postaci, a zarazem frustracja niewyjaśnionymi okolicznościami rewolucji z grudnia 1989 roku.

30. rocznica obalenia komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu w Rumunii przebiegała w pesymistycznych nastrojach. 30. rocznica obalenia komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu w Rumunii przebiegała w pesymistycznych nastrojach.
ROBERT GHEMENT /EPA/PAP

Spośród wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej w Rumunii przemiany roku 1989 miały najbardziej krwawy, a zarazem fasadowy charakter. 25 grudnia 2019 r. minęło 30 lat od osądzenia i rozstrzelania Nicolae i Eleny Ceaușescu. We wciąż niewyjaśnionych okolicznościach w walkach w Bukareszcie zginęło wtedy ponad 1100 cywilów. Okrągła rocznica tego wydarzenia przebiegła w Rumunii w pesymistycznych nastrojach. Panuje frustracja z powodu braku pociągnięcia do odpowiedzialności winnych masakry z grudnia 1989 r. i całej komunistycznej elity, która po wyeliminowaniu Ceaușescu komfortowo urządziła się w nowym systemie. Dopiero trzy dekady po rewolucji prezydent Klaus Iohannis zapowiada „osądzenie winnych i wymierzenie sprawiedliwości”. Co więcej, w powszechnym przeświadczeniu obywateli nowa rzeczywistość nie okazała się lepsza. Dziś ponad trzy czwarte Rumunów pesymistycznie ocenia rozwój sytuacji w kraju. A w przeprowadzonym niedawno sondażu na najlepszego powojennego prezydenta wygrał nie kto inny jak właśnie Ceaușescu.

Zaczęło się od pastora

U schyłku systemu komunistycznego Rumunia była najbiedniejszym i najbardziej zrujnowanym ekonomicznie krajem bloku wschodniego. Tak jak w innych państwach regionu system gospodarki centralnie sterowanej osiągnął kres swojej wydolności. Niedolę Rumunów pogłębiała drakońska strategia spłacania przez Ceaușescu zagranicznego zadłużenia kraju. Niemal cała rolnicza i przemysłowa produkcja szła na eksport. Obywatele przymierali głodem, w latach 80. przestała działać komunikacja publiczna, w miastach wyłączono prąd, a w mieszkaniach centralne ogrzewanie. Nawet inni przywódcy bloku socjalistycznego byli zaniepokojeni skalą kryzysu. Gorbaczow nazwał rumuńską gospodarkę „szkapą poganianą przez okrutnego jeźdźca”. W tym samym czasie w kraju trwał nachalny kult jednostki, a oderwane od rzeczywistości małżeństwo Ceaușescu opływało w luksusy i inaugurowało megalomańskie projekty infrastrukturalne, jak Dom Ludowy w Bukareszcie – jeden z największych budynków świata.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.