Tatuś wróżka?

Agata Puścikowska

|

GN 02/2020

Naprawdę nie trzeba kokardek i brokatu, by kochać swoją córeczkę.

Tatuś wróżka?

Z nowym rokiem nowym krokiem – mówi przysłowie. Ludzie różne podsumowania robią, postanowienia podejmują… Czas to więc i refleksji, i rozliczeń. I tak się złożyło, że znajomego, fajnego ojca dwóch małych dziewczynek, naszło na pogaduchy i zwierzenia. Człowiek naprawdę sensowny, dobry mąż i wzorowy ojciec. Jeden tylko problem ma. Mianowicie nie bawi się z córkami we wróżki. Naprawdę.

Sprawa wygląda następująco. Przeróżni instagramowi ojcowie bawią się z dziećmi w księżniczki i wróżki, czeszą córkom włoski, sami dają sobie na brodę zakładać wstążeczki. A on nie zaplata warkoczyków, bo nie umie, w dodatku żona to robi i babcia, a córki nie zwracają się do niego z prośbą o zabawę w księżniczkę. (Czy to błąd wychowawczy i relacyjny?) I nie zakładają mu na brodę kokardek. Może mieć to oczywiście związek z faktem, że ojciec akurat brody nie posiada. Mógłby w sumie zapuścić. Ale czy to coś zmieni? Raczej naszego ojca nie pociąga wizja zabawy z córkami w księżniczki. Wolałby, i robi to chętnie oraz często, jeździć z nimi na rowerach, zabierać na narty, budować domy z klocków... Ale jednak jakiś wyrzut sumienia ojcowskiego powstał i trudno mu się go pozbyć.

Ojciec musi: kochać swoją rodzinę, spędzać z nią jak najwięcej chwil, poświęcać dzieciom czas. Powinien kochać swoją żonę i adorować ją tak, by mała księżniczka – podglądaczka umiała za kilkanaście lat wymagać tego samego od własnego, starającego się o nią rycerza. Ojciec uczy swoje córki kobiecości właśnie w tym sensie i w ten sposób. Niekoniecznie zaplatając warkocze i wiążąc kokardy. Owszem, powinien też bawić się z dziećmi, jeśli czas mu na to pozwala, ale ta zabawa ma wypływać z serca i ochoty, nie z aktualnie modnych trendów. Tyle.

Ojciec może: wiązać córkom kokardki i w zabawie udawać księżniczkę. Ale to opcja dla chętnych. Nie warunek dobrego ojcostwa. Z kokardkami i księżniczkami doskonale radzą sobie matki i babcie oraz ciocie i sąsiadki. Trudno tymże ostatnim natomiast dawać ojcowskie oparcie, czytać książki przygodowe męskim głosem i zabierać na wędrówki w góry. Ojciec to ojciec. Matka to matka. Tyle.

Swoją drogą – czy instagramowi ojcowie dobrze czują się w kokardkach i brokatowych brodach? Może wytrzymują to wszystko tylko do zdjęcia. Bo kliknięcia i lajki to dla wielu ważna sprawa.

Tata to rycerz wszak, nie księżniczka, a nawet nie wróżka. Żadne czary-mary prosto z trendów tego nie zmienią.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.