To nie zabawa

GN 02/2020

publikacja 09.01.2020 00:00

Dlaczego jazzman zechciał być dominikaninem, opowiada Piotr Baron.

To nie zabawa Roman Koszowski /foto gość

Marcin Jakimowicz: Teraz będziesz podpisywał płyty: Piotr Baron OPs?

Piotr Baron: Nie, pozostanę przy imieniu i nazwisku. (śmiech) Nie będę dodawał „Ordo Praedicatorum Saecularis”, choć profesem wieczystym jestem już ponad 5 lat, a w świeckiej gałęzi Zakonu Kaznodziejskiego modlę się od dekady.

Dlaczego jazzman zechciał być dominikaninem? To nie jest kolejne hobby?

Nie, to nie hobby. To zbyt poważny temat na hobby. Po pierwsze, jazzman to taki sam człowiek jak każdy inny…

…prawie taki sam.

No dobrze, prawie taki sam. (śmiech) Każdy człowiek ma potrzebę religijności, nosi w sobie tęsknotę, głód, którego nic poza Bogiem nie jest w stanie nasycić. W 1997 r. zakochałem się w habicie dominikańskim. Był dla mnie szatą wprost niebiańską. Kiedy dowiedziałem się, że są świeccy, którzy również mogą nosić habity, natychmiast zacząłem dowiadywać się, o co chodzi.

Będziesz mógł być pochowany w habicie…

Członek trzeciego zakonu może być odziany w habit dwa razy: w czasie obłóczyn (na które można zaprosić najbliższych oraz rodzinę) i, już publicznie, w trumnie. Tak jak np. Louis de Funès. Niewielu wie, że ten genialny aktor i komik był nie tylko pełnym pasji ewangelizatorem, ale i dominikańskim tercjarzem.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.