W cieniu

Marcin Jakimowicz

„Kim jesteś?” – zapytali Jana. „Nie jestem” – odparł „największy z proroków”, który wołał: „Nie jestem prorokiem”.

W cieniu

Zdanie Jeana Vaniera: „Niebezpieczni są ludzie uznawani za proroków lub sami uważający się za proroków. Osoby obdarzone proroctwem żyją i działają nieświadome tego” wywołało sporą dyskusję. Doskonale rozumiem intuicję założyciela Arki. Zwłaszcza w czasach, gdy niektórzy kierownicy duchowi wprost piszą o sobie jako o „wybrańcach Boga”.

Wczoraj w czasie homilii usłyszałem: „Jan Chrzciciel, zapytany: «Kim jesteś?», odrzekł: «Nie jestem», a pytany o to, czy jest prorokiem, zaprzeczył”. A przecież był – jak określił go sam Mesjasz – „największym z proroków”.

Zejście z piedestału i stanięcie w pokorze. Umniejszanie się, by On mógł wzrastać. To klucz do owocnej służby. „Ama nesciri” – podpowiada Tomasz à Kempis: „Umiłuj bycie nieznanym”.
Jan stoi w niebiańskim rankingu w jednym rzędzie z Mojżeszem, którego Biblia nazywa „najbardziej pokornym człowiekiem na ziemi”. Mówił o sobie: „Jestem jedynie głosem. Za mną idzie mocniejszy”.

Pamiętam, jak mój przyjaciel Adam Szewczyk rzucił: „Każdy chce być «naj»: najlepszy, najbardziej doceniony, najmądrzejszy. A stojący na granicy Starego i Nowego Przymierza prorok był aliteracją, odwróceniem tego słowa. Nie „naj” ale… „Jan”.