Uwielbienie z więzienia

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 01/2020

Dostojność i podniosły charakter hymnu, jaki autor Listu do Efezjan umieszcza zaraz po informacji o nadawcy i adresatach, mogą budzić zdumienie, gdy uświadomimy sobie, że pismo powstało w więzieniu.

Uwielbienie z więzienia

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa” – czy bylibyśmy w stanie wypowiadać takie słowa jako pierwsze, siedząc w więzieniu? A przecież św. Paweł, będąc u końca misji ewangelizacyjnej we wschodniej części rzymskiego imperium, zamierzał udać się do jego zachodniej części i zakładać wspólnoty uczniów Chrystusa w Hiszpanii. Więzienie niweczyło te plany. Jednak, co musi budzić podziw i zdumienie, w takim położeniu wielbi Boga i cieszy się informacjami, jakie docierają do niego z Efezu.

Apostoł Narodów spędził ponad trzy lata w Efezie. Jego ewangelizacja sprawiła, że tamtejsze sanktuarium bogini Artemidy znalazło się w kryzysie. Ale nie zdążył nacieszyć się owocami swej pracy. Został uwięziony, a po uwolnieniu wygnany z miasta. Jednakże jego praca wydała owoce. „Usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach”. W tym kontekście przebywający w więzieniu „apostoł Chrystusa Jezusa” wraca do początku. Sięga znacznie dalej niż do momentu usłyszenia o zbawczym orędziu i dokonanym zbawieniu: „Wybrał nas przed założeniem świata”. Rzecz nie idzie tutaj o jakąś preegzystencję chrześcijan, ale o ponadczasowy charakter wcielenia Bożego Syna. To On, który wiedział o grzeszności i słabości człowieka, w Bożych planach został przeznaczony na to, by stał się Zbawicielem świata. Wobec tak wielkich zamysłów Boga uczniowie Jezusa zostają zaproszeni do odpowiedzi, która jest czymś wyjątkowym: to życie „przybranych synów Jezusa”. Święty Paweł wie, że takie życie będzie nieustannym procesem wiodącym do doskonałości. Przylgnięcie wiarą do Zbawiciela jest jedynie pierwszym krokiem. Na drodze chrześcijańskiego życia każdego dnia potrzeba „światłych oczu serca”. Jest to nowe spojrzenie: „byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa”. Chrześcijanin żyje w doczesności i ją stara się zmieniać według tego, czego chce Pan Jezus. Ale ostatecznym celem nie jest stworzenie tu, na ziemi, doskonałego świata. Ten doskonały świat przyjdzie, gdy spełni się cel nadziei: „bogactwo chwały wśród świętych”, czyli niebo.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.