Przepis na szczęśliwe życie

GN 51-52/2019

publikacja 19.12.2019 00:00

O pierwszej ugotowanej potrawie, Bożym Narodzeniu i szczęściu odnalezionym w kuchni opowiada s. Anastazja Pustelnik FDC.

Siostra Anastazja Pustelnik należy do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Popularność zawdzięcza książkom kucharskim, które sprzedały się już w ponad 4 mln egzemplarzy. Siostra Anastazja Pustelnik należy do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Popularność zawdzięcza książkom kucharskim, które sprzedały się już w ponad 4 mln egzemplarzy.
henryk przondziono /foto gość

Anna Leszczyńska-Rożek: Jest Siostra chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych zakonnic. Dla niektórych – kulinarnym mistrzem. Czy jest Siostra surowym nauczycielem dla zaczynających swoją przygodę z gotowaniem?

S. Anastazja Pustelnik:
Nie. W klasztorze młodsze siostry pracują w kuchni ze starszymi. Uczymy się od siebie nawzajem. Uważam, że każdy ma prawo popełniać błędy. Coś przypalić, przesolić czy nie doprawić. To nie jest powód do krytyki czy kpin, bo przecież każdy z nas kiedyś się uczył. Lepiej jest docenić wysiłek niż podcinać skrzydła.

Czy pamięta Siostra swój pierwszy samodzielnie ugotowany posiłek?

Tak, choć okoliczności były dla mnie bardzo smutne. Pierwszy posiłek ugotowałam dopiero w wieku 17 lat. Było to tuż po śmierci mojej mamy, a w rodzinnym domu pozostałam sama z bratem. Wstaliśmy rano głodni i w zasadzie nie miałam wyjścia, przygotowałam bardzo prosty posiłek – ziemniaki z kwaśnym mlekiem.

Jak wyglądało życie w domu rodzinnym Siostry?

Urodziłam się na wsi, na Podkarpaciu. Miałam dwie siostry i dwóch braci, a ja byłam najmłodsza z rodzeństwa. Tak się złożyło, że mojej starszej o dwa lata siostry nie znałam, bo po śmierci ojca (miałam wtedy pół roku) zabrał ją na wychowanie wujek spod Wrocławia. Wiedziałam, że mam starszą siostrę, ale poznałam ją dopiero, kiedy skończyła szkołę podstawową. Po śmierci ojca mama wychowywała nas sama. W domu zawsze ona gotowała, a my na ile mogliśmy, pomagaliśmy w gospodarstwie. Pamiętam, że przed wyjściem do szkoły musiałam rano paść krowy. Z kolei po powrocie wszyscy pomagaliśmy mamie w polu.

Co jadano w Siostry domu?

Posiłki były przygotowywane z tego, co sami hodowaliśmy czy uprawialiśmy. Do dziś pamiętam niektóre smaki. Chętnie do nich wracam w moich przepisach. Czasem, kiedy odwiedzam rodzinne strony, bratowa przygotowuje pierogi z kapustą, serem i cebulką na mój przyjazd. Dawniej dominowały dania jarskie – pierogi ruskie czy gołąbki z tartymi ziemniakami. Mięso jadaliśmy tylko od święta i czasami w niedzielę. Mama zbierała też zioła i suszyła je na strychu. Wiedziała, które zaparzyć, gdy ktoś z nas zachorował. Nie pamiętam, żebyśmy w domu pili herbatę.

A jak spędzaliście Boże Narodzenie?

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.