Światowa Agencja Antydopingowa podjęła decyzję o 4-letnim zawieszeniu Rosji w prawach uczestniczenia w sportowych wydarzeniach oraz organizowania ich. Kara tylko z pozoru wydaje się surowa.
Na zimowej olimpiadzie w Pjongczangu w 2018 r. Rosjanie wystąpili pod flagą olimpijską.
Newscom/PAP
Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) jednogłośnie ukarała Rosję za brak współpracy ze strony Rosyjskiej Agencji Antydopingowej. Manipulowała ona danymi, usuwając ze swoich baz informacje o sportowcach złapanych na dopingu. W oświadczeniu WADA mowa jest o podjęciu „najostrzejszej możliwej decyzji”. Świat sportu i opinia publiczna nie podzielają zdania o zastosowaniu radykalnych środków. Rosjanie są w sprawie dopingu zatwardziałymi recydywistami, a ich federacja, zamiast odbudować reputację, wybrała drogę kolejnych oszustw. Natomiast kara wykluczenia z wielkich imprez jest osłabiona wieloma wyjątkami i możliwością startu rosyjskich sportowców pod neutralną flagą.
Zabawa w kotka i myszkę
Fałszowanie danych na temat skali dopingu wśród rosyjskich sportowców to kolejna odsłona ciągnącej się od lat afery. Konkluzja płynąca z niej jest jasna: Rosja nie uznaje reguł uczciwej rywalizacji w świecie sportu, nie ma zamiaru się im podporządkować, a akty skruchy są jedynie taktycznymi wybiegami stosowanymi w przededniu wielkich zawodów sportowych.
Jako pierwsi zarzuty wysunęli w grudniu 2014 r. autorzy niemieckiego filmu dokumentalnego „Tajny doping – jak Rosja produkuje zwycięzców”, wyemitowanego w telewizji ARD. W latach 2015 i 2016 WADA opublikowała dwa raporty na temat rosyjskich oszustw. Ich autorzy stwierdzili, że doping w Rosji przybrał masową skalę (ponad tysiąc sportowców) i był „sponsorowany przez państwo”. Głównym świadkiem w sprawie został Grigorij Rodczenko – zbiegły do USA były szef laboratorium antydopingowego w Moskwie. Mimo twardych dowodów Rosja uczestniczyła w letnich igrzyskach w Rio 2016 r. oraz w zimowych w Pjongczangu w 2018, tylko wówczas pod flagą neutralną.
W 2018 r. wydawało się, że Rosja idzie na ustępstwa, WADA odwiesiła tamtejszą federację pod warunkiem udzielenia kontrolerom pełnego dostępu do archiwów. Tymczasem we wrześniu 2019 r. wyszło na jaw kolejne oszustwo. Dane przekazane przez Rosyjską Komisję Antydopingową (RUSADA) znacznie różnią się od tych dostarczonych przez Rodczenkę, stanowiących podstawę raportów WADA z lat 2015 i 2016. Brakuje ponad 15 tys. plików. Rosyjski minister sportu Paweł Kołobkow winą obarczył… „kłopoty techniczne”.
Surowa czy łagodna kara?
Dostępne jest 38% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.