Oblubienica się stroi

Marcin Jakimowicz

|

GN 51-52/2019

publikacja 19.12.2019 00:00

„I Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża” – woła w zachwycie św. Jan. Adres? Łazienkowska 14. Warszawa. Naprzeciwko Legii.

Wznosimy ręce: „Przyjdź królestwo Twoje!”. Oblubienica usycha z tęsknoty. Wznosimy ręce: „Przyjdź królestwo Twoje!”. Oblubienica usycha z tęsknoty.
Henryk Przondziono /foto gość

Jest 15.45, a już mrok i wilgoć oblepiły zmarzniętą Warszawę. Opatuleni ludzie na przystankach przestępują z nogi na nogę. Stolica stała się gigantycznym korkiem. W kałużach lśnią czerwono-biało-zielone neony. Przechodzę obok stadionu Legii. Jeszcze tylko kilka kroków. Za podwójnymi drzwiami pozostawiam rozpędzone, zakorkowane, narzekające na grudniowy deszcz i brak śniegu miasto. W ciepłym, pachnącym wschodnim kadzidłem kościele Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich trwa adoracja.

Przyjechałem zbyt wcześnie, więc półtorej godziny spędzam w tym prostym, pięknym, ogołoconym kościele. Sam na sam z Jezusem. Tego mi było trzeba!

Reset

– Gdy miałem 20 lat, byłem w wojsku. Dwa lata na Madagaskarze. Stracony czas. Potem przez dwa lata żyłem na Saharze. To był też stracony czas – opowiadał mi kiedyś Pierre-Marie Delfieux, założyciel wspólnoty. – Lubi ojciec tracić czas? – Bardzo! – wybuchnął śmiechem Francuz. – Tracić czas dla Boga. Czy może być coś piękniejszego?

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.