Siedem słów od żłóbka

ks. Wojciech Węgrzyniak

|

GN 51-52/2019

publikacja 19.12.2019 00:00

Znamy siedem słów z krzyża Jezusa. Spróbujmy zrozumieć siedem słów Niemowlęcia ze żłóbka w Betlejem.

Siedem słów od żłóbka henryk przondziono /foto gość

Powiązanie żłóbka z krzyżem ma starożytne tradycje. Narodzony Bóg został owinięty w pieluszki i złożony w żłobie. Skazany Bóg został z szat obnażony i przybity do krzyża.

1. Stałem się naprawdę człowiekiem
Ewangelia mówi o faktach. Podaje imiona historycznych postaci jak Cezar August i Kwiryniusz. Wymienia istniejące wtedy nazwy miejscowości i regionów: Syria, Judea, Nazaret i Betlejem. Ewangelia nie zmyśla. Jezus narodził się w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. To fakt, że nie urodził się w stolicy imperium ani w znanym wszystkim mieście. To fakt, że nie urodził się w takiej rodzinie, że cały świat od razu by się o tym dowiedział. To jednak nie zmienia tego najbardziej podstawowego faktu: Jezus urodził się w Betlejem ponad 2000 lat temu. Bóg rzeczywiście stał się człowiekiem. My, chrześcijanie, nie jesteśmy idiotami historii ani mistrzami wymyślanych narracji. Mówimy o czymś, co stało się naprawdę.


 

2. Stałem się człowiekiem dzięki człowiekowi

Nie byłoby Bożego narodzenia, gdyby nie było człowieka. Bóg nie stałby się człowiekiem, gdyby człowiek – Maryja z Nazaretu – nie powiedział: „Niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38). Tak jak nie byłoby świata, gdyby Bóg nie powiedział: „niech się stanie” (por. Rdz 1).

Patrząc na Dzieciątko, trudno nie zauważyć Maryi i Józefa. Bóg przychodzi przez ludzi i dzięki ludziom. Dlatego w te święta podziękujmy nie tylko Bogu, ale i ludziom. Podziękujmy rodzinie i znajomym. Podziękujmy szczególnie tym, dzięki którym Bóg rodzi się w naszym sercu. Podziękujmy też Polakom, którzy ponad dziesięć wieków temu przyjęli chrześcijaństwo. Podziękujmy wszystkim naszym przodkom, którzy nie stracili wiary w Boga, ale którzy z ojca na syna, z matki na córkę, z dziada pradziada na wnuka i prawnuka dzielili się wiarą w to, że Bóg jest, i że jest bliski każdemu człowiekowi. Gdyby nie nasi rodzice, babcie, dziadkowie i księża może nikt z nas nie przejmowałby się Bożym Narodzeniem.

My, chrześcijanie, nie jesteśmy wrogami człowieka. Nie mówimy: „tylko Bóg, tylko Bóg, tylko Bóg”. My dzielimy się tą prostą prawdą z Betlejem, że Bóg przychodzi przez człowieka.

3. Urodziłem się jak każdy z was – dzieckiem

Bóg stał się nie tylko człowiekiem. Bóg stał się również dzieckiem. Stąd Maryja nowo narodzone Dziecię owinęła w pieluszki. Anioł mówił pasterzom o niemowlęciu, a ci, przybywszy do Betlejem, opowiadali to, co im zostało objawione o Dziecięciu.

To oczywiste, że człowiek rodzi się jako dziecko, ale przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego. Skoro począł się za sprawą Ducha Świętego, czy nie mógł narodzić się albo objawić już jako dorosły? Bóg stał się człowiekiem nie tylko po to, żeby przez trzy lata nauczać, dokonywać cudów, umrzeć i zmartwychwstać. Stał się człowiekiem, by przez 30 lat być jak każde inne niemowlę, dziecko, młodzieniec, mężczyzna.

Boże Narodzenie to najlepsza promocja dzieciństwa, to czas, kiedy każdy z dorosłych powinien jeszcze raz zadać sobie pytanie o własną miłość do dzieci. Czy naprawdę kochamy dzieci? Czy to, co robimy, jest dla ich dobra, czy dla dobra naszego? Czy myślimy chociaż czasami o ich duszy i zbawieniu wiecznym?

My, chrześcijanie, nie jesteśmy za tym, żeby dzieci rządziły dorosłymi, nie jesteśmy za tym, żeby wykorzystywać je dla swoich mniej lub bardziej skrytych celów. Ale jesteśmy za tym, żeby chronić każde dziecko, od poczęcia aż do dorosłości, od stajni aż do pałacu. Skoro bowiem sam wielki Bóg chciał być małym niemowlęciem, nie potrafimy patrzeć na dzieci inaczej niż jako na dar i skarb dla całej ludzkości.

4. Przyszedłem w systemie, a nie poza nim

Ludzkość musiała czekać bardzo długo na wcielenie Boga. Szacuje się, że homo sapiens pojawił się na ziemi ponad 100 tys. lat temu, a w Europe ok. 40 tys. lat temu. Przymierze z Abrahamem Bóg zawarł 1800 lat przed Chrystusem, z Mojżeszem parę wieków później. Bóg stał się człowiekiem w czasach Imperium Rzymskiego, szanując nawet spis ludności. Przyszedł na świat w narodzie wybranym, przyjmując prawo o obrzezaniu. Bóg stał się człowiekiem w systemie, a nie poza nim. Pokornie wszedł w świat, w jakim żyją ludzie, nie mówiąc, że najpierw trzeba zmienić system, żeby się mógł narodzić. Całe życie Jezusa będzie życiem praktykującego Żyda. Umrze na krzyżu i zmartwychwstanie, przynosząc odkupienie światu nie przez zmianę systemu, ale pokazując, że żaden system nie zabroni być człowiekowi człowiekiem. To dziwne w świecie rewolucjonistów i tych, którzy myślą, że całe zło świata zależy od systemu. My, chrześcijanie, nie jesteśmy za tym, żeby nie zmieniać świata i zastanych systemów. Wierzymy jednak, że każdy system, państwo, prawo i zasady zmienią się dopiero wtedy, kiedy przyjdą odmienieni ludzie.

5. Jestem blisko wszystkich, ale nie narzucam się nikomu

Bóg stał się bliski człowiekowi, ale nie stał się nachalny. Bóg nie urodził się w gospodzie, nie urodził się wśród gęsto zamieszkanego miasta, nie urodził się tam, gdzie są ludzie. Bóg urodził się na uboczu, tak jakby chciał powiedzieć: „Jestem blisko, ale nie narzucam się. Aby mnie zobaczyć, trzeba się do mnie wybrać”. Pasterze będą musieli przejść kilkaset metrów. Mędrcy ze Wschodu kilkaset kilometrów. Nie wiem, ile będziemy musieli iść my, żeby spotkać Boga, który stał się człowiekiem. My, chrześcijanie, nie jesteśmy zaklinaczami iluzji. Nie wciskamy ludziom kitu, że Bóg jest blisko nich, kiedy większość czuje, że Go blisko nie ma. My dzielimy się prostą prawdą z Betlejem: Bóg w Chrystusie stał się niesamowicie bliski człowiekowi, ale Bóg nie stał się tak bliski, żeby człowiek nie mógł Go nie spotkać. Bóg się nie narzuca. Nie stał się konieczny i oczywisty. Kwiląca Dziecina z Betlejem – On, Bóg zza rogu – wyciąga rączki i mówi: „Rusz się do Betlejem, bo inaczej nigdy nie uwierzysz”.

6. Nie wstydziłem się żłobu

Bóg zaskakuje tym, w jakich warunkach się rodzi. „Powiła swego Syna, owinęła w pieluszki i położyła w żłobie” (Łk 2,7). Tłumaczone jako „żłób” greckie słowo fatne może znaczyć żłób albo określać miejsce, gdzie znajdowały się zwierzęta, stajnię (por. 2 Krn 32,28; Hab 3,17). Bóg nie wstydzi się żłobu, nie wybiera pałacu cesarskiego ani domu, w którym byłoby przynajmniej 7 położnych i 10 łóżek dla dzieci. Dlatego patrząc na betlejemski żłób dziś, musimy sobie powiedzieć szczerze: nie musimy wstydzić się tego, gdzie i jak żyjemy. Nie mamy co myśleć o tym, że inni żyją lepiej, zarabiają więcej, wyglądają piękniej. Ten żłób powinien oduczyć nas zazdrości. Naprawdę nie jest najważniejsze, gdzie się mieszka, ale z kim się mieszka! Nie jest najważniejsze, w jakich warunkach się żyje, ale kim się jest! My, chrześcijanie, nie jesteśmy krytykantami bogactwa ani wrogami pieniędzy. My dzielimy się tą prostą prawdą z Betlejem, że nigdy warunki materialne nie decydują o tym, kim jesteś.

Bóg nie wstydził się żłobu. Co więcej, zdaje się mówić z tego miejsca do wszystkich narodów i pokoleń:

„Nie znalazłem miejsca w gospodzie, żebyś nie powiedział, że było mi lepiej niż bezdomnym i opuszczonym.

Narodziłem się w biednej stajni, żebyś nie powiedział, że ty masz gorsze mieszkanie. Narodziłem się wśród nienawiści Heroda, żebyś nie narzekał, że ty nie masz układów z władzą.

Narodziłem się w zapadłej mieścinie, żebyś nie miał kompleksów, że nie mieszkasz na Zachodzie.

Narodziłem się między wołem i osłem, żebyś nie płakał, iż całkiem świat zezwierzęciał.

Narodziłem się z pokornej Maryi i przy boku prostego Józefa, żebyś nie miał pretensji, iż nie jesteś dzieckiem prezydenta.

Narodziłem się wśród nieuczonych, żebyś się nie złościł, iż tak ciężko idzie ci nauka.

Pierwszych sprowadziłem pasterzy – zawodowych zbójów palestyńskiej ziemi, żebyś nie mówił, iż takim grzesznikiem jak ty to się nikt nie interesuje.

Posłałem aniołów na betlejemskie pola, żebyś nie mówił, iż w twojej pracy Boga być nie może.

Nie płacz. Urodziłem się w gorszych warunkach, niż ty żyjesz, a jestem Panem świata”.

7. Przyszedłem, by być waszym Zbawicielem i Panem

Anioł, który ukazał się pasterzom pod Betlejem, powiedział do nich m.in.: „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan (Łk 2,10-11). Zbawiciel to ten, który wyzwala. Mesjasz to ten, który jest posłany przez Boga. Pan to ten, którego należy słuchać. W Betlejem urodził się ktoś, kto jest posłany przez Boga, który przyszedł na świat po to, żeby wyzwolić go z niewoli grzechu, szatana i śmierci. Żeby to mogło nastąpić, trzeba być Mu posłusznym, przyjąć Go za swojego Pana.

Jesteśmy zakręceni na punkcie wolności. Nie lubimy zakazów i nakazów. Wiara, religia, nawet Pan Bóg kojarzą się nam często z przymusami i brakiem swobody. My, chrześcijanie, nie jesteśmy przeciwnikami wolności. Nie głosimy jednak samowoli, tylko taką wolność, która największą siłę bierze z posłuszeństwa Chrystusowi; siłę, która potrafi być mocniejsza nawet niż śmierć.

W Betlejem nieogarniony Bóg stał się człowiekiem. Nowo narodzone Niemowlę przemówiło do ludzkości. Zapewne powiedziało więcej niż siedem słów. Każdy sam, stojąc w zadumie nad żłóbkiem, niech posłucha, co mówi do niego jedyne Boskie Dziecię.•

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.