Kłamstwa o PRL nie znikną wraz z odejściem komunistycznych działaczy z okresu PRL, gdyż powielają je ich młodzi następcy.
Robert Biedroń i Leszek Miller. Co łączy nową i starą lewicę?
Tomasz Gzell /PAP
W ostatnim czasie opinię publiczną poruszyła wypowiedź przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierza Czarzastego na temat Armii Czerwonej, która według niego wyzwoliła Polskę w czasie II wojny światowej. Stwierdzenie to zostało skrytykowane przez historyków, którzy przytaczali fakty o tym, co radzieccy żołnierze robili na terenie Polski w drodze do Berlina. Przypomnijmy, że to „wyzwalanie” z jednej strony rzeczywiście polegało na wypędzeniu hitlerowców z terenów Polski, co sowieccy żołnierze okupili krwią, zginęło ich wówczas na naszej ziemi ok. 600 tysięcy. Z drugiej oznaczało jednak okupację tych terenów przez Sowietów. Przejawiała się ona w gwałtach na kobietach na niespotykaną skalę, grabieży, także majątku państwowego, mordowaniu lub więzieniu i okrutnym torturowaniu żołnierzy niepodległościowego podziemia, wywózkach do pracy niewolniczej w głąb Rosji, wreszcie zaowocowała zainstalowaniem na terenie okrojonej terytorialnie Polski władz całkowicie zależnych od Moskwy, które przez pół wieku utrzymywały naród w zniewoleniu.
Rodzi się pytanie, jak to możliwie, że 30 lat po upadku Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej możliwe jest, aby lider jednej z największych partii politycznych formułował wypowiedzi tak odbiegające od prawdy... Przyczyn jest kilka.
Funkcjonariusze kłamstwa
Choć komunizm w Polsce upadł w 1989 r., jego funkcjonariusze nadal byli i są obecni w przestrzeni publicznej. Obciążoną zbrodniami Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą rozwiązali, przemalowując jej szyld na nowy, co pozwoliło im normalnie funkcjonować w politycznej elicie III RP. Komfortowe osadzenie się w nowej rzeczywistości nie wymagało krytycznej refleksji na temat okresu, gdy stali na czele komunistycznej dyktatury. Co więcej, publicznie mogli wciąż przedstawiać wersję historii Polski opartą na kłamstwach propagandy PRL, i robią to do dziś. Przypadek przewodniczącego Czarzastego nie jest odosobniony. Gdy na mocy ustawy o zakazie propagowania komunizmu zmieniane są nazwy ulic czy demontowane pomniki funkcjonariuszy PRL-owskiego reżimu, zawsze głośno protestują. Gdy władze Pieniężna zdecydowały o demontażu pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czernichowskiego, który był odpowiedzialny za likwidację żołnierzy Armii Krajowej, w obronie pomnika sowieckiego generała stanął poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Tadeusz Iwiński. Obrona pomnika współgrała z protestami rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Postkomuniści stawiają zarzuty, że demontaż pomników ich „bohaterów” oznacza bezczeszczenie pamięci poległych. To nieprawda, gdyż pomnik to nie grób, a cmentarze wojenne, na których są pochowani żołnierze radzieccy, a także niemieccy, akurat w Polsce są otoczone godną opieką, niezależnie od zbrodni, jakich się dopuścili.
Zaczadzanie młodych kadr
Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.