Edukacja młodego Ahmeda

Edward Kabiesz

Trudno znaleźć jakieś dowody na działalność fundamentalistycznych chrześcijańskich komórek terrorystycznych.

Edukacja młodego Ahmeda

Twórcy „Młodego Ahmeda”, bracia Dardenne, wykazali sporo odwagi biorąc na warsztat temat terroryzmu islamskiego. W dobie wszechobecnej poprawności politycznej łatwo napytać sobie biedy i otrzymać łatkę islamofoba.

Polska premiera miała miejsce niedługo po zamachu na London Bridge w Wielkiej Brytanii. Terrorysta w więzieniu wnioskował o udział w programie deradykalizacji, a po zwolnieniu brał nawet udział programie resocjalizacji więźniów. Podobny wątek przewija się w filmie, którego bohater trafia do jednego z ośrodków służących resocjalizacji młodzieży.

Z tym, że filmowy bohater jest młodszy, liczy sobie 13 lat. Zbieżny jest też wątek przebiegu procesu, który ma zintegrować bohaterów ze społeczeństwem, a który z różnych przyczyn nie spełnia swojej roli.

To co najważniejsze rozgrywa się w ośrodkach resocjalizacji, gdzie ostatecznie wylądował młody Ahmed. Najciekawszy   w filmie jest proces i metody jakimi grono strażników, a raczej wychowawców usiłuje wykorzenić wpojone przez imama nauki. Czy rzeczywiście uprawianie sportu, karmienie królików i krów na farmie, bo jak wynika z filmu na tym polega przede wszystkim  resocjalizacja,  mają szansę zmienić jego postrzeganie świata. Ani jednego słowa na temat wiary chłopca, który znajduje się w wieku podatnym na wpływy.  Czy nie trzeba czegoś więcej, czego niestety nie znajduje w zeświecczonym społeczeństwie.

Film z pewnością warto obejrzeć, chociaż bracia Dardenne ułatwili sobie zadanie oferując widzowi enigmatyczne zakończenie.  Po premierze Jean-Pierre Dardenne powiedział, że „fanatyzm religijny nie jest obecny wyłącznie w islamie, ale także w religii żydowskiej i chrześcijańskiej”. Trudno jednak znaleźć jakieś dowody na działalność fundamentalistycznych chrześcijańskich komórek terrorystycznych, które powołują się na Ewangelię i mordują muzułmanów na  ulicach. Strach przed krytyką sprawia, że twórcy filmów na podobny temat czują się zobowiązani do uogólnień  nie mających związku z rzeczywistością.