Francja: Kontrowersje wobec nowej prawnej definicji antysemityzmu

PAP

publikacja 04.12.2019 13:38

Francuskie Zgromadzenie Narodowe, niższa izba parlamentu, przyjęło przedstawioną przez rząd rezolucję definiująca antysemityzm. Treść dokumentu wzbudziła kontrowersje ze względu na rozszerzenie definicji antysemityzmu o antysyjonizm.

Francja: Kontrowersje wobec nowej prawnej definicji antysemityzmu Paryż, widok na wieżę Eiffla Moyan_Brenn / CC 2.0

Podczas głosowania we wtorek wieczorem na sali obrad nie było większości z 577 deputowanych Zgromadzenia.

Rezolucja, która nie jest wiążącym prawnie dokumentem, zawiera definicję antysemityzmu przyjętą przez Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA), zatwierdzoną przez Parlament Europejski i 20 krajów, w tym 16 z UE, i popartą przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Szef francuskiego państwa podczas prac nad rezolucją zaproponował jednak rozszerzenie definicji antysemityzmu o antysyjonizm.

Zgodnie z definicją IHRA "antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może wyrażać się jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami, oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej".

Definicja IHRA, która służy jako międzynarodowa wytyczna, nie odnosi się do "antysyjonizmu", ale głosi, że odmawianie Żydom ich prawa do samostanowienia jest antysemickie - wskazuje Reuters.

Tekst rezolucji został w Zgromadzeniu Narodowym przyjęty głosami 154 deputowanych, przede wszystkim z liberalnej i centrowej partii rządzącej LREM oraz centroprawicowej partii Republikanie. Odrzuciło go 72 socjalistów i komunistów, a 43 deputowanych wstrzymało się od głosu. Przeciwko głosowało również 26 posłów z LREM. Nieobecnych na głosowaniu było aż 308 deputowanych, którzy niemal w pełnym składzie dwie godziny później pojawili się na sali plenarnej podczas głosowania nad ustawą dotyczącą finansowania ustawy dotyczącej pomocy społecznej.

Przegłosowanie rezolucji z ulgą przyjęło kierownictwo LREM. Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner określił to jako "mocny i symboliczny gest".

Rezolucję przyjęto po burzliwej debacie. Sylvain Maillard z LREM, otwierając dyskusję, stwierdził, że "we Francji zaczyna się zabijać Żydów, ponieważ są Żydami".

Rezolucja została przyjęta w momencie, kiedy media poinformowały o sprofanowaniu 107 grobów na cmentarzu żydowskim w alzackiej miejscowości Westhoffen niedaleko Strasburga na wschodzie Francji. Na mogiłach pojawiły się antysemickie napisy i namalowane czerwoną farbą swastyki. "Antysemityzm jest przestępstwem i będziemy z nim walczyć w Westhoffen, jak i wszędzie, dopóki nasi zmarli nie będą mogli spać spokojnie" - oświadczył Macron.

Społeczność żydowska pozytywnie przyjęła informację o zatwierdzeniu rezolucji przez francuskie Zgromadzenie Narodowe, choć pojawiły się również głosy krytyczne.

Decyzję pochwalił Światowy Kongres Żydów (WJC), międzynarodowa federacja organizacji i gmin żydowskich z ponad 100 krajów świata, a także szef izraelskiego MSZ Israel Katz. Rada Przedstawicielska Instytucji Żydowskich Francji (CRIF) określiła rezolucję jako "konieczny krok do zintensyfikowania walki z zarazą stanowiącą ponad 50 proc. aktów rasistowskich we Francji".

Jednak grupa 127 intelektualistów żydowskich uznała tekst za "problematyczny", ponieważ "utożsamia on (...) antysyjonizm z antysemityzmem". "Niektórzy Żydzi sprzeciwiają się syjonizmowi z powodów religijnych, inni z powodów politycznych czy kulturowych" - napisali w poniedziałek w oświadczeniu dla dziennika "Le Monde" żydowscy intelektualiści.

Dodali, że "Palestyńczycy utożsamiają syjonizm z przesiedleniami, okupacją i nierównościami. (...) Przeciwstawiają się syjonizmowi nie z nienawiści do Żydów, ale dlatego, że traktują syjonizmem jako opresyjny ruch polityczny".