Jedyny wybór

Franciszek Kucharczak

|

GN 48/2019

publikacja 28.11.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Chorym przysługuje opieka. Chyba że są za młodzi - wtedy śmierć. Taka logika.

Jedyny wybór

Portal wPolityce.pl zamówił w pracowni Social Changes badania poparcia społecznego dla projektu zniesienia aborcji tzw. eugenicznej. I co się okazało? Za taką aborcją opowiedziało się 62 proc. badanych. Z tego 37 proc. stwierdziło, że „zdecydowanie trzeba zezwalać”, a 25 proc., że „raczej trzeba zezwalać”. Za zakazem aborcji eugenicznej było tylko 14 proc. badanych, z czego 7 proc. domagało się tego zdecydowanie, a 10 proc. chciałoby „raczej zakazać”. 21 proc. pytanych uznało, że „trudno powiedzieć”.

A zatem przytłaczająca większość Polaków chce zabijania dzieci podejrzanych o chorobę, a tylko garstka wydaje się zauważać, że mówimy o ludziach, czyli istotach, którym należy się inny rodzaj leczenia niż usuwanie chorób razem z nimi.

Jakiekolwiek są szczegółowe powody, dla których tak wielu ludzi byłoby gotowych pozbawić chore dzieci życia, wszystkie sprowadzają się do lęku. Do obawy nie tyle przed tym, co nastąpi, gdy dziecku pozwoli się żyć, ile przed tym, co mówi o tym wyobraźnia. A ona zawsze mówi co innego, niż rzeczywiście się stanie. Wyobrażenia nigdy nie są zbieżne z rzeczywistością. Ludzie najbardziej katują się nie faktami, ale uprzednim myśleniem o nich. To scenariusze wydarzeń są źródłem większości ludzkich cierpień, nie same wydarzenia. Gdy w takim scenariuszu pojawia się dziecko, Zły narzuca obrazy gehenny, jaką cierpieć będą ci, którzy je przyjmą – no i samo dziecko też. I narasta w człowieku panika, bo on „sobie nie wyobraża takiego życia” i już nawet nie pomyśli, że życie będzie życiem, a nie wyobrażeniami. Nie pomyśli, że to, czego się boi, może okazać się źródłem nieoczekiwanego szczęścia. Że w najgorszych nawet warunkach da się żyć chwila po chwili, gdy tymczasem kusiciel straszy go trudem całego życia. Złemu jest tym łatwiej, im rzadziej udręczeni lękiem ludzie przypominają sobie, kto właściwie rządzi światem i kto jest Panem każdego życia. Tym ludziom należy się prawdziwa pomoc, a nie łaskawe przyzwolenie na aborcję eugeniczną. Taka pomoc, jaką przed laty wyświadczyła bliska mi osoba młodej mężatce, oczekującej dziecka. Pewnego dnia okazało się, że jej dziecko jest chore. Lekarz poradził aborcję. – Oddaj to dziecko Matce Bożej – powiedziała ta osoba. Młoda kobieta tak zrobiła. W nocy miała sen – ujrzała Maryję, która położyła jej rękę na brzuchu. Obudziła się – na jej brzuchu widniał ślad dłoni…

To zdarzenie sprawiło, że nie poddała się aborcji. Przeciwnie – poszła do szpitala, żeby ochronić to dziecko. Ono jednak zmarło. Ale kobieta wróciła do domu jako matka. Nie musiała niczego wypychać z pamięci, mogła przeżyć żałobę, a jej sumienie pozostało czyste.

Świat, który zapomina o Bogu, podsuwa tragiczne rozwiązania. A Bóg mówi: zaufaj.

Zaufanie albo nieszczęście – to jest prawdziwy wybór.

Dyktat laicki

Wiekowa zakonnica nie została przyjęta do domu spokojnej starości w Vesoul we wschodniej Francji. Odmówiono jej, ponieważ chciała chodzić w habicie. Władze ośrodka powołały się na francuską zasadę laickości, która nie pozwala na „ostentacyjne” eksponowanie znaków przynależności do wspólnoty religijnej. Oto modelowy przykład dyskryminacji w imię tolerancji.•

Skutki „edukacji”

W Wielkiej Brytanii wzrasta liczba kobiet, które po raz kolejny poddają się aborcji pomimo wielkiej dostępności środków antykoncepcyjnych i licznych akcji propagujących ich stosowanie. Oficjalne dane opublikowały Departament Zdrowia Anglii i Walii i Narodowa Służba Zdrowia Szkocji. W 2018 r. na Wyspach 143 kobiety miały za sobą 7 lub więcej aborcji. 718 kobiet poddało się szóstej aborcji, w tym 5 nastolatek. 1298 kobiet usunęło swoje dzieci po raz piąty, a 4389 kobiet uśmierciło dziecko po raz czwarty. Drugiej aborcji poddało się 84 258 kobiet, w tym 3332 nastolatki. Brytyjscy obrońcy życia zwracają uwagę, że ta sytuacja jest pochodną pełnej dostępności aborcji na życzenie i wulgarnej, przymusowej edukacji seksualnej w szkołach. Największymi ofiarami tej mentalności są kobiety, które poddały się aborcji. Pogrążone w depresjach, ze zrujnowanym zdrowiem, pozostają z tym same. To normalne – kto „pomaga” kobietom aborcją, ten nie będzie im pomagał po aborcji. Ileż można pomagać, prawda? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.