Będziesz mistykiem albo cię nie będzie

Aleksandra Pietryga

Mistyka jest wtedy, gdy wszystko po drodze z Bogiem "mi - styka" - usłyszałam kiedyś najlepszą definicję bycia mistykiem.

Będziesz mistykiem albo cię nie będzie

Chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem, albo go nie będzie wcale - stwierdził swego czasu wybitny XX-wieczny teolog Karl Rahner. Okazał się dobrym prorokiem. Dziś chrześcijaństwo opiera się na mistykach, a tam, gdzie ich brakuje - brakuje prawdziwego, żywego chrześcijaństwa.

Wyrażenie "mistyk" kojarzy się z czymś niezwykle ekskluzywnym, zarezerwowanym dla tak nielicznej grupy osób, że z góry skreślamy się z listy "wybrańców" przeznaczonych do tego wyjątkowego stanu. Jeśli jednak weźmiemy na poważnie słowa Karla Rahnera, to dojdziemy do wniosku, że ta rzeczywistość jest dostępna dla każdego. Więcej - nie ma innej opcji dla życia chrześcijańskiego. "W chrześcijaństwie nie ma kast, nie ma stopni wtajemniczenia czy grup uprzywilejowanych wobec Boga. W Chrystusie wszyscy mamy dostęp do Ojca, jak pisze św. Paweł" - uważa siostra Bogna Młynarz, doktor teologii duchowości.

Kim w takim razie jest mistyk? Mistyk to nie ktoś, kto doświadcza nieustannych ekstaz i wizji, ale ten, który chodzi w Bożej obecności. Kto zakochał się w Bogu do tego stopnia, że nie rozstaje się z Nim ani na chwilę, bez względu na to, czy przebywa na kolanach przed Najświętszym Sakramentem, czy szoruje podłogę w kuchni, czy usypia dziecko. Liczy się miłość. Ponadnaturalne doświadczenia są jedynie "skutkiem ubocznym" tej miłości pomiędzy człowiekiem a Bogiem; miłości przemieniającej, oczyszczającej, uświęcającej.

Mistyka to głęboka, naturalna relacja z Bogiem. Szukanie Jego obecności. Trwanie w przyjaźni z Nim. Nie od okazji do okazji. Od ekstazy do ekstazy. Od rekolekcji do rekolekcji. Cały czas mamy oddychać Bogiem tak, jak oddychamy powietrzem. Oddycha się przecież, aby żyć, i to nie sporadycznie, od czasu do czasu, ale nieprzerwanie. Podobnie ma być z naszym życiem duchowym. Życie mistyczne to oddychanie Bożą obecnością. I nie chodzi o to, by uciekać od życia, odlatywać od rzeczywistości, tylko o to, by właśnie stąpać mocno po ziemi, będąc jednocześnie zanurzonym w Bogu. Nie chodzi też o to, aby odnajdywać Boga w sprawach tego świata, ale sprawy tego świata odnajdywać w Bogu.

Największym doświadczeniem mistycznym jest spotkanie z Chrystusem w Eucharystii. Nie da się już głębiej wejść w Bożą obecność - Ona przenika nas całych. Stajemy się wtedy żywą monstrancją. Każdy może uklęknąć przed nami i oddać cześć ukrytemu w nas Bogu.