SOS dla psychiatrii dziecięcej

Agata Puścikowska

|

GN 47/2019

publikacja 21.11.2019 00:00

Czy polskie dzieci doczekają się w końcu profesjonalnej pomocy psychiatrycznej?

Według specjalistów jednym z głównych powodów słabej kondycji psychicznej dzieci jest samotność. Według specjalistów jednym z głównych powodów słabej kondycji psychicznej dzieci jest samotność.
Roman Koszowski /Foto Gość

Coraz więcej dzieci potrzebuje profesjonalnej pomocy psychologicznej i leczenia psychiatrycznego. Tymczasem od lat psychiatria dziecięca znajduje się w głębokim kryzysie. Dlaczego do tego doszło? Czy można liczyć na poprawę sytuacji?

Wyjątkowa historia?

Małgosia (imię zmienione) od urodzenia była nieśmiała, miała duże trudności w nawiązywaniu relacji. Dziś ma 12 lat. Jest dzieckiem niezwykle wrażliwym. Nie umiała odnaleźć się w szkole, kilkakrotnie zmieniała podstawówkę. Problemy związane ze szkołą i rówieśnikami przenosiła na grunt rodzinny. Rodzice starali się jej pomóc: dziewczynka brała udział w różnych zajęciach dla dzieci nadpobudliwych. Trafiła też pod opiekę psychologów. Jednak podczas jednej z wizyt w przychodni zareagowała bardzo agresywnie wobec pielęgniarki. Została przewieziona do szpitala. Lekarz psychiatra stwierdził zachowania opozycyjno-buntownicze i zalecił kontynuowanie diagnozowania w kierunku autyzmu. Rodzice współpracowali z lekarzami i szukali pomocy dla córki. Została skierowana do kolejnej poradni na indywidualną psychoterapię z elementami pracy z rodzicami, a równolegle odbywały się spotkania rodzinne w innej placówce. Niestety, dziecko czuło się coraz gorzej i zaczęło przejawiać agresję fizyczną w stosunku do mamy, a także wobec psychoterapeuty. Małgosia uczęszczała do szkoły, ale była przygaszona i przeważnie sama spędzała czas wolny. W maju 2019 r., podczas wyjazdu na zieloną szkołę, doświadczyła napaści na tle seksualnym ze strony nieustalonego napastnika. To wydarzenie wstrząsnęło delikatnym dzieckiem. Dziewczynka groziła, że się zabije, i rodzice nie byli już w stanie sami jej pomóc. W czerwcu lekarze psychiatrzy zdecydowali skierować dziecko do szpitala psychiatrycznego. Małgosia trafiła do placówki oddalonej o 100 km od domu, bo bliżej nie było miejsca. Leczenie miało dotyczyć zespołu stresu pourazowego (PTSD), stwierdzonego przez dwóch warszawskich lekarzy psychiatrów jako konsekwencja wydarzenia z wyjazdu szkolnego. Dziecko, z dala od domu, poczuło się opuszczone. Rodzice zgodzili się na leczenie córki dla jej dobra, ale Małgosia była przekonana, że już jej nie kochają i że dla nich ważniejszy jest jej 5-letni brat. Zła na rodziców podczas rozmowy z psychologiem powiedziała, że rodzice od wielu lat ją biją, a raz nawet uderzyli jej młodszego brata. Pomimo opinii psychoterapeuty, z której wynika, że dziecko ma tendencje do konfabulacji i manipulacji, szpital napisał notatkę do sądu rodzinnego. Doniósł, że w rodzinie panuje przemoc, i w trosce o bezpieczeństwo dzieci prosi o nadzór. Sąd, bez weryfikacji zgłoszenia, wysłuchania rodziców i przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, odebrał brata Małgosi wprost z przedszkola. Rodzicom ograniczono prawa rodzicielskie, a dzieci umieszczono w domu dziecka. Potrzebująca pomocy dziewczynka nadal przebywa w szpitalu, nadal nie jest zdiagnozowana, jej stan zdrowia psychicznego rodzice określają jako niepokojący i coraz gorszy. Obecnie próbują otrzymać ze szpitala dokumentację medyczną córki i chcą jak najszybciej przenieść ją do szpitala psychiatrycznego w Warszawie. Bez skutku…

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.