Chcemy Ciebie!

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 47/2019

Osobiście nigdy nie doświadczyłem, jak to jest być poddanym królestwa.

Chcemy Ciebie!

Od dawna uczono mnie, że demokracja jest jedyną zdrową formą rządów i że monarchie są z zasady złe. Imperia nie budzą dobrych skojarzeń. Nawet w słynnym filmie „Gwiezdne wojny” dobrzy bohaterowie należeli do rebeliantów, a źli byli sługami Imperium.

Mimo moich osobistych uprzedzeń pojęcie „królestwo” ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia biblijnego orędzia o zbawieniu. W samym centrum Starego Testamentu znajduje się udzielona królowi Dawidowi przez Boga obietnica, że „tron” jego „królestwa” będzie utwierdzony „na wieki” (2 Sm 7,13). Innymi słowy, Bóg obiecuje Dawidowi wieczne królestwo. Także w Nowym Testamencie widzimy, że sam Jezus przedstawia Ewangelię w kategoriach nadejścia pewnego królestwa: „Bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,14-15). Sam Jezus ogłaszał nadejście panowania Boga – królestwa, które będzie obejmowało wszystkie narody świata. Nowy Testament jasno przedstawia Jezusa jako dawno oczekiwanego króla z rodu Dawida – znanego pod imieniem Mesjasz (gr. Christos) – który przyszedł ustanowić wieczne królestwo zapowiedziane przez Boga Dawidowi.

Inicjatywa Boga musi spotkać się z dobrowolnym przyjęciem człowieka. Bóg kocha nas jako ludzi wolnych. Do miłości nikogo się nie przymusi. Hebron to miasto, które Bóg wskazał Dawidowi po wojnie z Saulem. Tam zamieszkał i tam podążyli za nim zmęczeni podziałami i nienawiścią, brakiem pokoju i wzajemnego szacunku Izraelici. „Oto my jesteśmy kości twoje i ciało”. Chcemy ciebie jako króla. „Gdy Saul był królem nad nami, ty odbywałeś wyprawy na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: Ty będziesz pasł mój lud”. Wszyscy już mieli dość rządów Saula i atmosfery, którą budował w swoim królestwie. Zazdrosny, paranoiczny, czyhał na Dawida, wciągał w spisek przeciw niemu wielu ludzi, promował podziały. Widać było gołym okiem, że Saul opuścił Boga. Odstąpił od pierwszego przykazania i priorytetu miłości Bożej. Jego poddani topili się w obłudzie i pozorach, zamienili wiarę na tanią religijność, etykę na moralizatorstwo, Dobrą Nowinę na nieznośne gadulstwo. Dawidzie, chcemy ciebie. Ty jesteś człowiekiem według Bożego serca!

W Kościele pierwotnym w trakcie przygotowywania się do chrztu przychodził moment na osobistą decyzję: wyrzekam się szatana, jego świata i idoli; odtąd chcę służyć Jezusowi, memu jedynemu Panu. Ten wybór otwierał kandydatom dostęp do Eucharystii: stawali się „Jego kośćmi i Jego ciałem”. Łączył ich szczególny rodzaj pokrewieństwa ze Zmartwychwstałym. Ich nowym królem stawał się dobry pasterz, gotowy oddać za nich życie. Przemieniał ich nędzę w łaskę, a grzech w miłość. Dziś mamy takie czasy. Kto nie chce służyć Saulowi, niech idzie do Hebronu. Chrystus przestał być dla tego społeczeństwa oczywistością. Domaga się od nas osobistego wyboru. Za lub przeciw. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.