Najbliższe lata będą być może ostatnim sprzyjającym czasem, aby dokończyć proces prawnych regulacji między Kościołem a państwem.
Podpisanie konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską w 1993 roku.
Aleksander Dunin-Kęplicz /pap
Trzydzieści lat temu, 17 maja 1989 r., kontrolowany przez komunistów Sejm uchwalił ustawę o stosunku państwa do Kościoła. Gdy powstawała, była aktem rewolucyjnym, na nowo definiującym miejsce Kościoła w kraju komunistycznym. Później została uzupełniona konkordatem ze Stolicą Apostolską, który w najważniejszych kwestiach powtarzał jednak jej zapisy. Po wielu nowelizacjach ustawa z 17 maja 1989 r. jest nadal fundamentalnym aktem prawnym regulującym najważniejsze kwestie w relacjach Kościoła z państwem. Obecnie jednak znaczna część jej przepisów jest anachroniczna i nie odpowiada zarówno rozwojowi prawa w Polsce, jak i zmieniającym się społecznym uwarunkowaniom.
Ostatnim aktem prawnym w sposób systemowy wypowiadającym się na temat relacji Kościół–państwo była uchwalona w 1997 r. konstytucja. Odnoszący się do spraw wyznaniowych art. 25 w sposób ogólny definiuje zasady tych relacji oraz podkreśla wagę umowy konkordatowej w relacjach z Kościołem katolickim. Od tego czasu – poza incydentalnymi działaniami, jak likwidacja Komisji Majątkowej – nie mamy do czynienia z poważniejszą refleksją na tym obszarze. Jedynie energii negatywnej nigdy na tym polu nie brakowało, m.in. za sprawą skrajnej lewicy. Na razie głosy te są w wyraźnej mniejszości, ale w przyszłości może się to zmienić. Mentalność i wrażliwość społeczna podlegają fluktuacjom pod wpływem różnych czynników. Powinno to zachęcać do refleksji nad doskonaleniem instrumentów prawnych, jakimi się posługujemy, a także dokończenia już rozpoczętych procesów.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.