Ciało i ciasto

Franciszek Kucharczak

|

Nowy numer 46/2019

publikacja 14.11.2019 00:00

Myśl wyrachowana: W nawróceniu ważniejsze od tego, co się mówi, jest to, komu się pozwala mówić.

Ciało i ciasto

Opowiadała mi niedawno znajoma o wizycie u ciężko chorej, sparaliżowanej kobiety. Był z nią ksiądz o imieniu Jacek. W pewnej chwili poprosiła kapłana o podanie chorej Ciała Pańskiego. Ksiądz się wahał, czy kobieta zdoła przyjąć Hostię, ale podał jej mały kawałek. Niestety, ona zakrztusiła się i Ciało Pańskie wypadło z jej ust na podłogę. Znajoma udzieliła leżącej pomocy, po czym rozejrzała się. Nie widząc nigdzie kawałka Hostii, zapytała, co się z nim stało. – Spożyłem – odpowiedział ks. Jacek.

Znajoma była wstrząśnięta. – Franek, co za wiara, ja bym tak nie umiała, w ogóle sobie tego nie wyobrażam – mówiła mi.

Myślę, że ks. Jacek też by sobie tego nie wyobrażał, gdyby chodziło o „opłatek”, „wafel” czy jak tam jeszcze ostatnio nazywali w mediach Komunię św. A nazywali ją tak przy okazji awantury, jaka wybuchła po incydencie w kościele w Bełchatowie. Przypomnijmy: trzynastolatek podczas Mszy przyjął Komunię, po czym wyjął Hostię z ust i schował ją do kieszeni. Księża poprosili go do zakrystii, ale chłopak się zaciął, wobec czego wezwali policję. Ostatecznie nastolatek spożył Ciało Pańskie. Swoje zachowanie tłumaczył bólem zęba.

No i zaczęło się. Reakcje do wyboru, do koloru. Jedni uznali zachowanie księży za właściwe, inni przeciwnie. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył nawet na księży doniesienie do prokuratury. Napisano m.in., że dziecko było szykanowane, bo „nie połknęło komunii, czyli kawałka opłatka o znaczeniu symbolicznym”.

Cóż, trudno wymagać od niewierzących wiary w realną obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Trudno jednak z kolei wymagać od wierzących, żeby traktowali Ciało żywego Boga-człowieka jak „opłatek o znaczeniu symbolicznym”.

Cała ta sprawa pokazuje, jak różnymi językami mówimy o sprawach Kościoła. Gdy my, drżąc o każdy okruch Eucharystii, chronimy najświętszą i najdroższą nam Osobę, dla innych jest to roztkliwianie się nad kawałkiem ciasta. Podobnie z wszystkim innym: gdy wierzący się modli, w pojęciu niewierzącego traci czas, gdy się spowiada, tamten uważa, że to rodzaj samobiczowania, gdy wierny daje na ofiarę, dla niewierzącego jest frajerem wspierającym oszustów.

To dlatego tak kluczowa w tym wszystkim jest wiara. Bez niej wszelkie argumenty odbijają się od ściany. One są potrzebne, choćby po to, żeby umocnić tych, którzy wierzą, ale niewierzących raczej nie przekonają.

Ludzie nawracają się, gdy spotykają Jezusa, a to dzieje się dużo częściej, gdy się Go z mocą głosi, niż wtedy, gdy się „dyskutuje na tematy związane z wiarą” – której rozmówca nie ma.

Napisała mi pewna pani, że kiedyś, czytając moje teksty, zawsze się wściekała. Ale potem przyjęła Jezusa do swojego życia. „I teraz się z panem zgadzam” – oznajmiła.

Człowiek może się napinać, gimnastykować, tłumaczyć, a i tak przekonuje człowieka tylko Bóg. Ostatecznie więc chodzi o ewangelizację.•

* * * * *

Religia ubytku

Naukowcy z wielu krajów świata opublikowali w „BioScience”, piśmie naukowym wydawanym w Oksfordzie, artykuł postulujący rezygnację z posiadania dzieci w imię ochrony planety i zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Chcą to osiągnąć dzięki „sprawdzonej polityce skuteczności, która wzmacniając prawa człowieka, redukuje jednocześnie wskaźnik płodności”. Rzecz jasna chodzi tu o promocję aborcji i antykoncepcji. Wraz z publikacją artykułu rozpoczęto w Anglii kampanię reklamującą sterylizację. „Wyobraź sobie miasto mniej zatłoczone i zrób swoje… wysterylizuj się!” – głoszą billboardy. Informujący o tym portal vaticannews.va zwraca uwagę, że jest to ciekawy szczegół w tamtejszym wieloetnicznym społeczeństwie, gdzie ubywa białoskórych Anglików – jest ich już tam tylko 40 proc. Pokazuje to, do czego prowadzi ideologia ekologizmu: do demograficznego samobójstwa. •

Kapłanka aborcji

Nową szefową amerykańskiej Narodowej Federacji Aborcyjnej została Katherine Ragsdale, „kapłanka” Kościoła episkopalnego, czyli amerykańskiej gałęzi anglikanizmu. Pani Ragsdale od 8 lat żyje w „małżeństwie” z kobietą – też „kapłanką”, pobłogosławionym przez episkopalnego biskupa. Było to możliwe, bo Kościół episkopalny w 2006 roku zaaprobował „małżeństwa” homoseksualne. Wcześniej, w roku 2000, zgodził się na pozamałżeńskie związki płciowe. Cóż, są takie związki wyznaniowe, które zaakceptują każdy związek, byle nie z Bogiem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.