Dojrzałość, czyli spór o kompetencje

Agata Puścikowska

|

Nowy numer 46/2019

publikacja 14.11.2019 00:00

Twórcy filmu „Nieplanowane” zalecają, by był on dostępny dla osób powyżej 15. roku życia. Uważam, że to rozsądne.

Dojrzałość, czyli spór o kompetencje

Trwa dyskusja, od jakiego wieku młodzi ludzie mogą i powinni oglądać film „Nieplanowane”. Opinie na ten temat wygłaszają zarówno przedstawiciele strony liberalnej, jak i konserwatywnej. Pada wiele argumentów, wiele słów, bije się pianę, która zaczyna przypominać chmury burzowe na niebie. Ale ponieważ z wielkiej chmury mały deszcz, warto o sprawie porozmawiać i pomyśleć na spokojnie. Twórcy filmu zalecają, by był on dostępny dla osób powyżej 15. roku życia. Uważam, że to rozsądne – biorąc pod uwagę materię, film bowiem jest zrobiony z dużą klasą, bez zbędnego epatowania naturalizmem. Niemniej niektóre sceny mogą wywołać napięcia i emocje, silne wzruszenie czy wręcz lęk, nie tylko wśród starszych nastolatków, ale i u dorosłych. Co nie oznacza, że u wszystkich widzów. Każdy po prostu ma inną wrażliwość. Ostatecznie, gdyby ktoś nie był w stanie obejrzeć całości, można z kina wyjść. Nikogo na sali nie trzyma się siłą. Natomiast w przypadku młodzieży to rodzice najlepiej znają swoje dzieci. I to oni powinni zadecydować, czy nastolatek jest na tyle dojrzały, by film obejrzeć.

Co do argumentacji liberalnej, to jest ona po prostu zabawna. W nieco groteskowy sposób. Bo oto według logiki 15-latka nie może obejrzeć obrazu na temat aborcji czy też dowiedzieć się prawdy o aborcji, bo doświadczy niewyobrażalnej traumy. Ale jeszcze niedawno ta sama 15-latka, według tych samych środowisk, mogła swobodnie kupować środki tzw. antykoncepcji awaryjnej. Nie mówiąc już o postulatach skrajnej lewicy, walczącej z filmem, która domaga się aborcji na życzenie, również dla kilkunastoletnich dziewcząt. Dojrzałość dziecka, konkretnego dziecka, to sprawa indywidualna i delikatna. Ukształtowana i kształtowana przez wiele czynników. I dlatego jedynym kryterium tego, czy dziecko może, czy nie, uczestniczyć w danym wydarzeniu, czytać konkretną książkę czy obejrzeć film, jest znajomość tego młodego człowieka. A znają syna lub córkę wyłącznie rodzice. Nie pani z telewizji, nie polityk, nie działaczka i aktywistka, nie najlepsza nawet wychowawczyni, lecz matka i ojciec. Więc nie dajmy się wrzucić w dziwny wir sporów i kłótni, który tak naprawdę jest sporem o kompetencje wychowawcze. To my, rodzice – świadomie, posługując się rozumem, intuicją, obserwując dziecko oraz rozmawiając z nim – decydujemy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.