Nie zawsze jest łatwo

Aleksandra Pietryga

publikacja 21.01.2020 10:58

Wszystko zaczęło się od marzenia i modlitwy. Warto łączyć te dwie rzeczy, bo Pan Bóg wie o naszych marzeniach. I chce je z nami spełniać.

Nie zawsze jest łatwo Tomek Sobania jest najmłodszym w Polsce pisarzem fantasy, w siedem dni biegiem pokonał 300 km w górzystym terenie w Hiszpanii i przebiegł całą Polskę - od Tatr do Bałtyku Archiwum prywatne

Tomek Sobania jest studentem teologii. Ma 21 lat, zdobywa górskie szczyty, grywa w spektaklach teatralnych. Na swoim koncie ma trzy wydane książki, rejs wielkim żaglowcem po morzach i oceanach oraz niezwykłe sukcesy sportowe. Jako nastolatek w siedem dni biegiem pokonał 300 km w górzystym terenie w Hiszpanii, a w ubiegłym roku przebiegł całą Polskę - od Tatr do morza, by pomóc chorej na nowotwór złośliwy Dominice - mamie trójki dzieci.

Tomek przyznaje, że od zawsze mocno wierzył, że wszystko jest możliwe. - Jako mały chłopiec marzyłem, że napiszę książkę i zostanę od razu milionerem albo dołączę do FC Barcelona i będę grał u boku Ronaldinho. Nic z tego nie wyszło, ale wiara w to, że mogę naprawdę wiele sprawiła, że konsekwentnie dążyłem do wyznaczonego celu. W pisaniu bardzo pomogła mi bujna wyobraźnia, którą wykształciłem czytając wiele książek. Pochłaniałem je, odkąd tylko nauczyłem się czytać.

Najmłodszy pisarz fantasy

W szkole podstawowej zaczął pisać pierwszą książkę, której ostatecznie nie udało mu się wydać. Nie poddał się, podjął kolejną próbę i napisał "Speculo", które doczekało się wydania. - Wiele stron zapisałem na lekcjach - przyznaje. - Nigdy nie miałem większych problemów z nauką, więc sobie na to pozwalałem.

Dopiero w szkole średniej zaczęły się kłopoty z matematyką, które skończyły się... pałą na semestr. Tomek przeżył szok, a w domu dostał zakaz pisania książki, dopóki nie poprawi ocen. Ale wtedy był już zdecydowany, że jego nazwisko pojawi się w księgarniach. A to wymagało wiele pracy i samozaparcia. - Wstawałem o czwartej rano, pisałem w tajemnicy przed rodziną. Potem szkoła i nauka do wieczora. A rano znowu od początku. W końcu się udało; poprawiłem matematykę i napisałem książkę!

"Speculo", to powieść z gatunku fantasy. Młody pisarz dostał bardzo pozytywne recenzję wydawców, jednak, by ją wydać, musiał sam zebrać kilka tysięcy złotych. Z pomocą kolegów nagrał krótki filmik promocyjny i ogłosił zbiórkę w serwisie polakpotrafi.pl. - Pierwsze pieniądze wpłacili moi rodzice. Bardzo mnie wspierają - przyznaje Tomek.

Mimo to sukces zbiórki po trzynastu dniach wisiał na włosku. Udało się zebrać zaledwie 350 złotych z kwoty prawie siedmiu tysięcy, a do zakończenia zbiórki zostało tylko siedemnaście dni. W chwili zwątpienia Tomek postanowił zwrócić się do Boga o pomoc i uwierzył, że z Bożą pomocą znajdzie wyjdzie z trudnej sytuacji. I wydarzył się cud. Z Facebooka ludzie dowiedzieli się o zbiórce i zaczęli wpłacać pieniądze. Ostatecznie udało się uzbierać całą potrzebną kwotę, a nawet trzysta złotych więcej.

Biegiem do Jakuba

Po sukcesie "Speculo" Tomek napisał i wydał jeszcze dwie książki: postapokaliptyczną powieść "Nowy świt" i autobiograficzną "7 dni i 300 km biegu. Opowieść 19-latka". Ta ostatnia jest pokłosiem jego biegu przez góry do Santiago de Compostela. Bo bieganie - po pisaniu książek - jest drugą wielką pasją Tomka. Biegać zaczął jako 16-latek. Najpierw... na pociąg. - To moja wielka wada, że zawsze wychodzę na ostatni moment i wszędzie muszę biec, żeby się nie spóźnić - śmieje się.

Z czasem zaczął odkrywać w sobie talent do pokonywania długich dystansów. Trafił do sekcji lekkoatletycznej Piasta Gliwice. Tam zaczął intensywnie przygotowywać swój organizm do wyczerpującego wysiłku, jaki czekał go w hiszpańskich lasach i górach. W wyprawie towarzyszyli mu tata i siostra Basia - podróżowali samochodem, asekurując Tomka i kibicując mu, gdzie to tylko było możliwe. Większość odcinków przebył jednak w samotności. Przez siedem dni pokonywał odcinki liczące od 37 do 50 kilometrów. Przeżył też momenty kryzysowe, ale nie poddał się i największą dla niego nagrodą było stanięcie z polską flagą u stóp katedry św. Jakuba w Santiago de Compostela. - Kiedy biegłem ostatnie 3 kilometry z tą flagą, ludzie w restauracjach i barach wołali do mnie, bili mi brawo. To było niesamowite doświadczenie!

Sukces dodał Tomkowi skrzydeł i rok później przebiegł całą Polskę - od Tatr do Bałtyku. Biegł nie tylko dla siebie. Podobnie jak rok wcześniej, Tomek połączył wysiłek z konkretną pomocą. Biegnąc do Santiago zbierał pieniądze dla Laury, która urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Do Gdyni biegł dla Dominiki - mamy trójki dzieci, która walczy z nowotworem złośliwym. - Dominika zaimponowała mi swoją siłą i wolą życia - mówi Tomek. - Podczas Biegu Maratonami przez Polskę pomagaliśmy sobie nawzajem.

750 kilometrów pokonał w 18 dni, a na trasie spotkał fantastycznych ludzi. Wiele osób ofiarowało swoją pomoc, asekurację samochodem albo nocleg i posiłek. Prawie na każdym odcinku trasy ktoś się przyłączał. Największym przeżyciem dla Tomka był moment, gdy dołączyła do niego biegaczka długodystansowa Patrycja Bereznowska. - To było tak, jakbym w dzieciństwie zagrał w piłkę z Ronaldinho.

Warto marzyć

Wielką i niespodziewaną przygodą był też dla niego udział w Światowych Dniach Młodzieży w Panamie i Rejs Niepodległości, w trakcie którego przepłynął na Darze Młodzieży cały Ocean Atlantycki.

- Kiedyś marzyłem, żeby choć  na kilka dni wyrwać się ze szkoły, w której przeżywałem trudne chwile i polecieć do jakiegoś odległego kraju - opowiada Tomek. - Modliłem się o to gorąco. Pan Bóg nie tylko spełnił moje marzenie, ale dał mi o wiele więcej, niż prosiłem. Zostałem jednym z laureatów konkursu na udział w Rejsie i przez dwa miesiące płynąłem z Panamy do Gdyni. Zwiedziłem najpiękniejsze porty świata; widziałem wyskakujące z wody delfiny, wynurzającego się z morza wieloryba. Przeżyłem sztorm na oceanie; uciekałem konno przed rozzłoszczonym bykiem. I byłem na legendarnym balu w Miami, gdzie poszedłem w pożyczonych butach i w prawdziwym marynarskim mundurze. A to wszystko zaczęło się od marzenia i modlitwy. Warto łączyć te dwie rzeczy, bo Pan Bóg wie o naszych marzeniach. I chce je z nami realizować.